No może z tym aksamitem troszkę przesadziłam, ale każdy zdrowy na ciele i umyśle pies potrafi niesłychanie delikatnie przenosić w zębach nie tylko własnego szczeniaka, ale i surowe jajko, szklankę czy parówkę.
Zdecydowanie najlepiej zrezygnować i z „czekaj” i z „zostań” – za często używamy tych słów zamiennie, i to zupełnie nieświadomie i zupełnie przypadkowo. W efekcie pies albo nauczy się tej samej reakcji na dwa rozmaite słowa, albo będzie reagował na sytuację – czyli na przykład na odejście przewodnika, gdy już sam zawarował.
Przyjęło się uważać, że dobrostan zwierząt oznacza wolność od głodu i pragnienia, wolność od dyskomfortu, bólu, urazów, strachu, stresu, wreszcie możliwość zachowywania się w sposób naturalny dla gatunku.
„Ludzie, chwalcie te psy, pogłaskajcie je, ręce wam się nie zmydlą” – te słowa, powtarzane przez trenera czterdzieści lat temu na grupowych szkoleniach, organizowanych przez krakowski oddział ZKwP, pozostają nadal aktualne.
Ponoć chwalenie się ogonkiem zaczęło się od liszki (lisicy), chwaliła się i pliszka, aż wreszcie sroczka – tyle o dość popularnym powiedzonku można wyczytać w mądrych książkach.
W ogrodzie, razem z bawiącymi się kilkuletnimi dziećmi, pozostawiono potężnego psa, znanego ze skłonności do pilnowania, zdecydowanie nieufnego wobec obcych.
„Tym stworzeniem, którego życie duchowe w dziedzinie współistnienia z otoczeniem, subtelności uczuć (…) najbliższe jest człowiekowi jest pełnowartościowa suka” – Konrad Lorenz „I tak człowiek trafił na psa”.
Gdy człowiekowi brakuje cierpliwości w codziennym życiu z psem, czy podczas treningu, to efekty mogą być opłakane… Czasem tak bardzo opiekun chce dokonać czegoś „na szybko”, że nie patrzy na skutki uboczne.
Udomowiliśmy je tysiące czy dziesiątki tysięcy lat temu, pies – jedyne zwierzę, które tak łatwo potrafi porozumieć się z człowiekiem, bez większego wysiłku rozumie nasze sygnały i czytelnie przekazuje własne.
Niemal pół wieku temu, z inicjatywy krakowskiego oddziału ZKwP, na wystawach psów rasowych organizowano – oprócz ringów piękności, egzaminów posłuszeństwa i pokazów – także ring Dziecko i pies.
Pies i dziecko – o tym, jak dbać o dobrą relację na tej linii, o odpowiedzialności osób dorosłych i bezpiecznej zabawie dziecka z czworonogiem opowiada Barbara Klasik-Przychodzeń, trener, behawiorysta, autorka książek o relacji dzieci z psami oraz właściciel ośrodka szkoleniowego „Piesełkowo” w Rudzie Śląskiej.
Właścicieli psów małych można z grubsza podzielić na trzy kategorie: pierwsi z dumą obserwują swego ratlerka jazgocącego na rottweilera, drudzy porywają malca na ręce widząc spokojnego dużego psa na smyczy, trzeci – i tych niestety jest najwięcej – nie patrzą, co robi ich pies – jest mały, więc wszystko mu wolno.
„Ale czy kto kiedy słyszał, by pies zrobił coś złego dzieciom swego pana” pytał Konrad Lorenz w wydawanej wiele razy książeczce „I tak człowiek trafił na psa”.
Wielu z nas serdecznie rozbawiła informacja, że na podstawie badań naukowcy potwierdzili to, o czym wie z praktyki każdy psiarz – zwierzak w okresie dojrzewania staje się trudniejszy, buntowniczy niczym dorastający nastolatek.
W zwyczajnej codziennej czy treningowej sytuacji spokojnie wypowiedziane „nie” powinno być dla psa tylko informacją, że źle zrozumiał nasze polecenie lub zachowuje się w sposób, którego akurat w tej chwili nie akceptujemy.
W tak zwanych dawnych dobrych czasach niejedno dziecko dowiadywało się jeszcze przed pójściem do szkoły, że przy stole należy siedzieć tak jak na koniu – czyli trzymać łokcie przy sobie.
To ciągle aktualne problemy naszych psów, wprawdzie znajdziecie tu – i nie tylko tu – wiele informacji, jak nauczyć spokojnego pozostawania, ale każdy pies jest inny – i z każdym można pracować inaczej.
Jak dobrze to znamy – idziemy na spacer, nasze zwierzątko węszy zawzięcie, czy trzymane na długiej lince czy puszczone luzem, zajmuje się przede wszystkim badaniem otoczenia.
Pomiędzy blokami, stawianymi w Krakowie pól wieku temu, zostawiono dość miejsca na boisko i zieleń – niewielka górka w zimie służy dzieciakom do zjazdów na sankach, a przez cały rok jest także miejscem spacerowym dla psów.
Kiedy decydujemy się na wzięcie pod nasz dach szczeniaka danej rasy, powinniśmy wcześniej bardzo dokładnie poznać, co to za rasa, jakie ma potrzeby, wymagania, aby był to w pełni świadomy wybór rasy psa.
Na pewno niejeden raz widzieliście dziecko domagające się czegoś w sposób trudny do zaakceptowania – najpierw dopominanie się, potem krzyk, a wreszcie rzucanie się na podłogę w sklepie, gdy mama odmawia zakupu kolejnej zabawki, czekoladki czy jajka-niespodzianki.
Czy pandemia może nam pomóc zrozumieć psie potrzeby, a może inaczej: czy pomoże nam pojąć, co się dzieje, gdy pies nie ma zaspokojonych swoich potrzeb?
Wiemy już dobrze, w jaki sposób wprowadzać i wyprowadzać gości tak, aby pies nie poczuł się w roli nieustraszonego obrońcy (teksty Gość w domu psa i o psach z adopcji).
W kilku zamieszczonych tu ostatnio artykułach znajdziesz informacje o problemach, jakie może – chociaż oczywiście nie musi – stwarzać pies, który dopiero odnajduje się w świecie człowieka.
Niech mi wybaczy mój sąsiad, jeśli to przeczyta – jestem pełna uznania za to, że przygarnął malutką suczkę, ale drażni mnie, że już co najmniej od roku to właśnie zwierzątko szarpie się z jazgotem do wszystkich przechodzących osiedlowym chodnikiem.
Jeśli z jakiegokolwiek powodu pracujemy tylko w domu i decydujemy się przygarnąć zwierzaka, to i tak od samego początku musimy go nauczyć pozostawania w samotności.
Najgorszą krzywdą, jaka moglibyśmy wyrządzić psu adoptowanemu z przytuliska czy azylu byłoby oddanie zwierzęcia z powrotem – no bo oczekiwaliśmy samych przyjemności, a tu doszły dodatkowe codzienne obowiązki.
W poprzednim felietonie, o kolędach śpiewanych w środku lata, pisałam o skutkach drażnienia psa pozostawionego w aucie, o tym, jak silnie psy odbierają nasze emocje, także podczas jazdy.
„Znowu cieczka w klatce obok…”, „Jakbym nie miał hodowlanej suki, to bym ją wysterylizował, bo potem pies się tylko męczy”, „Mogłaby chociaż nie chodzić z tą suczką po okolicy…” Często się to słyszy z ust osób, które mają niekastrowane samce na osiedlu.
Wystarczy jakikolwiek starannie przez media rozdmuchany przypadek pogryzienia człowieka przez psa, aby niejeden nasz bliźni patrzył ze zdecydowaną niechęcią nawet na prześlicznie rozmerdolonego cavaliera.
Pierwsze miesiące w życiu szczeniaka powinny być przeznaczone na oswajanie wszelkich dziwnych zjawisk, które nasze zwierzątko, dorastające wśród ludzi, nie na bezludnej wyspie, prawdopodobnie może napotkać na co dzień.
Częstym zwyczajem mieszkańców osiedli wysokich bloków, zwłaszcza tych ustawionych dawniej, wśród trawników i drzewek, jest dokarmianie ptaszków – czym się da.
Na pewno oglądając filmy z zawodów sportowych podziwialiście psy chodzące „na kontakcie”, wpatrzone w twarz przewodnika, tak naprawdę reagujące na nieznaczne sygnały niezauważalne dla widowni.
Chociaż za budynkiem kanadyjskiego psiego hotelu szalała śnieżyca, trzeba było stareńkiego jack russella wyprowadzić na wybieg – ten domowy pies nie załatwiłby swoich potrzeb w zamkniętych pomieszczeniach.