Nosem.pl Pies w domu Pies adoptowany Szczekanie ze strachu, jak oduczyć psa szczekania na ludzi
Niech mi wybaczy mój sąsiad, jeśli to przeczyta – jestem pełna uznania za to, że przygarnął malutką suczkę, ale drażni mnie, że już co najmniej od roku to właśnie zwierzątko szarpie się z jazgotem do wszystkich przechodzących osiedlowym chodnikiem. I nie pomagają psu długie przemowy w rodzaju „bądź grzeczna, nie szczekaj”. Oczywiste, że jest to szczekanie ze strachu.
Gdyby nie smycz, zwierzątko albo uciekałoby w panice, albo ujadało za człowiekiem, który już przeszedł, przekonane, podobnie jak psy ujadające za płotem, że właśnie szczekaniem przepędza przechodniów. Nie sądzę, aby ktokolwiek obawiał się szczekania zwierzaka wielkości ratlerka, ale jednak takie zachowanie sympatii nie budzi i nie zachęca raczej do adopcji któregoś z tysięcy azylowych nieszczęśników.
Zaczynamy oczywiście w domu i oczywiście najpierw przepracujemy znoszenie strachu wobec obcych, ćwicząc z ludźmi, których psiątko doskonale zna.
Musimy nauczyć słowa, które dla psa będzie zapowiadać miłe doznania – najpierw skojarzone z obecnością ludzi, którzy nie są odbierani jako zagrożenie. Wybierzmy jakiekolwiek hasło, chociażby „przywitaj” – to dobre hasło, bo chociaż pies nie rozumie znaczenia tego słowa, to budzi sympatię, a przynajmniej na pewno nie budzi niechęci w mijanych ludziach.
Ktoś z najbardziej lubianych i nigdy nie obszczekiwanych domowników podchodzi ze smakołykiem; mówimy „przywitaj”, a nasz pomocnik w tym momencie podaje psu smakołyk, nie patrząc na zwierzaka. Powtarzamy to tak długo, aż pies zacznie merdolić się do podchodzącego. Wtedy zmieniamy sytuację – to my podchodzimy z psiakiem nadal na smyczy do stojącego domownika, mówimy „przywitaj” i nagradzamy psa. Kolejny etap – domownik w chwili podejścia z psem wyciąga rękę w bok, na jego wyciągniętej dłoni kładziemy smakołyk, powtarzając „przywitaj”.
Jeśli znajoma ręka trzymana z boku od ciała i poruszająca się powoli przestanie być straszna, oswajamy nogi. Nasz pomocnik opiera się stopą o ścianę, a my zachęcamy, naprowadzając psa na smyczy z hasłem jak poprzednio – do przejścia między ścianą a pomocnikiem, do pokonania tej żywej przeszkody – przeskoczenia nad nogą. Kolejno nagradzamy psa z tym samym hasłem, gdy nasz pomocnik coraz szybciej przechodzi, wreszcie przebiega obok nas.
Gdy psiątko przekonało się, że słowo przywitaj” oznacza nagrodę w domu – przenosimy ćwiczenia na chodnik przed blokiem, zaczynając jeszcze raz od początku. Nasz pomocnik stopniowo utrudnia życie psu – przechodzi i przebiega na wprost nas i od tyłu, mija nas bokiem, coraz bliżej, niesie w ręce siatkę, parasol, ciągnie walizkę.
I dopiero tam, pod okiem trenera, powtarzamy te wszystkie ćwiczenia z obcymi ludźmi. Dlaczego nie przed blokiem? Bo nasz pies przed blokiem już zakodował sobie potrzebę szczekania na przechodniów, odwrażliwiamy to przekonanie najpierw w nowym miejscu.
Udało się na placu? Doskonale, wracamy przed dom i przerabiamy ćwiczenia z kimś poznanym na placu, a więc już mniej strasznym. Aż wreszcie trzymając smakołyk w ręce przed psim nosem mówimy „przywitaj”, gdy nadchodzi ktoś obcy i nagradzamy dopiero po minięciu się w ciszy.
A dlaczego ważne jest, by słowo-hasło brzmiało „przywitaj”, a nie „nie szczekaj”? Dlatego, że każde nasze „nie” budzi w psie obawę, a na dodatek brzmi niemiło dla mijanych ludzi. Starczy, by mijany człowiek poczuł niechęć do psa, aby pies o tym wiedział – no i znowu nakręca się spirala lęku i niechęci…