Nosem.pl Pies w domu Z okazji zbliżającej się Wielkanocy, dzisiaj o pisankach
…wypadałoby choć słowem napomknąć. Nie mam za grosz zdolności plastycznych, toteż z głęboką ulgą przyjęłam spokojny komentarz pani, oglądającej dzieła sztuki wymalowane na jajkach – cytuję – „a potem i tak cacy do śmietnika, a be do zjedzenia”. Zdolności plastycznych nie mam, wrażliwości artystycznej pewnie też nie, za to praktyczna jestem wręcz do obrzydliwości. I zamiast podziwiać pisanki, wolę wrócić do praktycznych zastosowań jajek, oczywiście dla naszych psów.
Jeżeli z jakichkolwiek powodów suczka nie może sama wykarmić swoich szczeniąt, a nie mamy do dyspozycji gotowego zastępczego mleka, to do zwykłego mleka krowiego koniecznie dodajmy żółtka jajek. Krowie mleko dostępne w sklepach ma najwyżej 3,2 procent tłuszczu – szczeniaki potrzebują mleka o zawartości tłuszczu do dwunastu procent. Przydałby się jeszcze dodać olej roślinny, witaminy w kroplach, węglan wapnia i rozdrobniony twaróg – ale i tak żółtka są najważniejsze.
Dla tych samych szczeniąt, tylko już trochę starszych, można z powodzeniem, jako suplement diety, wykorzystać skorupki jajek – byle nie pomalowanych przedtem! Skorupki surowych jajek pozbawiamy wewnętrznej błonki, tłuczemy – najlepiej w moździerzu – niemal na pył i dodajemy do jedzenia. Skorupki jajek zawierają przecież kolagen, chondroitynę i siarczan glukozaminy, czyli wszystko to, czego potrzebują stawy – nie tylko psów. Taki naturalny preparat stosowany był w latach powojennych ubiegłego wieku także dla dzieci – utłuczone skorupki jajek można było znaleźć w niejednym babcinym kredensie.
Jajkami gniazdujących na ziemi ptaków ratował się przed głodem literacki Wierny Rusłan, nasze domowe Burki pożrą z zachwytem jajka w każdej postaci. Chociaż i tu zdarzają się wybredni smakosze. Znajoma mi bullterierka Juma raczyła się jajecznicą tylko ze świeżych jajek kupionych na targu – nie dała się oszukać tańszymi chłodniczymi ani wapiennymi, dostępnymi ongiś w sklepach. Poczęstowana gorszą jej zdaniem jajecznicą, wąchała tylko miseczkę i odwracała się z obrzydzeniem…
Proszę bardzo. Oddzielamy starannie białka od żółtek, z białek możemy dla siebie ubić piankę. Surowe żółtka dokładnie mieszamy na głębokim talerzu z chłodną wodą, niemal ubijając jak na omlet. Namawiamy zwierzątko do wejścia do wanny, rozbełtane z wodą żółtka wcieramy w futerko i spłukujemy psa pod prysznicem. Zapach psiej sierści po takiej kąpieli nie musi wzbudzać w nas zachwytu, ale futerko będzie czyste i zdrowe – osiem żółtek starczy na najlepszą kąpiel nawet dla owczarka niemieckiego.
Wprawdzie film z Raszką i jajkiem już pokazywałam, ale popatrzcie jeszcze raz – to nie jest takie trudne. Jak zawsze, i tu trenerzy mają różne zdania – jedni zaczynają od nauki noszenia jaj ugotowanych na twardo, drudzy od razu od surowych. Sama zawsze zaczynam od podawania psu surowych jajek – i ja, i pies od początku zachowamy maksymalną ostrożność. Ważne jest, aby pies był już dobrze przyzwyczajony do oględzin zębów. Delikatnie otwieramy psią mordkę, układamy jajko zaraz za kłami. Podobnie jak przy nauce spokojnego trzymania aportu staramy się podać jajko tak, aby pies nie unosił głowy – jeśli jajko przesunie się na łamacze, niemal na pewno zostanie zmiażdżone. Lekko przytrzymujemy pyszczek, z wyuczonym uprzednio hasłem odbieramy, bardzo chwaląc psa. Powtarzamy ćwiczenie, potem krok, dwa – odbieramy jajko i możemy wszystkim pokazać, że naprawdę było surowe!
Spróbujcie sami i napiszcie, komu to się uda już za pierwszym razem.
Pogodnych, Zdrowych Świąt!