Nosem.pl Pies w domu Awaryjny zakaz, jak uczyć psa niepodejmowania jedzenia z ziemi
W zwyczajnej codziennej czy treningowej sytuacji spokojnie wypowiedziane „nie” powinno być dla psa tylko informacją, że źle zrozumiał nasze polecenie lub zachowuje się w sposób, którego akurat w tej chwili nie akceptujemy. Na przykład zbyt entuzjastyczne witanie ulubionego gościa może być skorygowane słowami „nie, siad, dobrze”. Ale są także sytuacje groźne dla naszego zwierzaka, gdy zwykłe „nie” to o wiele za mało.
Mieszkam na starym osiedlu dziewięciopiętrowych bloków. Ogromny plus to trawniki i drzewa pomiędzy blokami, pod oknami także. Ogromny minus to panujący do dziś zwyczaj wyrzucania na trawnik resztek jedzenia. Nie pomogą żadne tabliczki informujące o zakazie karmienia gołębi – na trawniku za blokiem leżą nie tylko kawałki chleba czy z pogardą odrzucone przez dziecko śniadaniowe kanapki, natychmiast rozpakowywane przez gawrony. Ostatnio akurat przy koszu na psie odchody ktoś systematycznie wyrzuca kości kurczaka i nie sądzę, aby to robił sympatyk psów. Zdarzały się przecież naszpikowane połamanymi żyletkami kawałki kiełbasy pozostawiane przy psich wybiegach, a nawet trucizna w miskach z wodą, wystawianych w czasie upałów dla ptaków.
Awaryjny zakaz powinien brzmieć inaczej niż zwykłe „nie”; to zresztą jedna z nielicznych sytuacji, w których nie zawaham się przed bezwzględnym siłowym powstrzymaniem zwierzęcia. Wprawdzie moje psy nauczone były niepodejmowania niczego jadalnego z ziemi, ale gdyby o tym zapomniały, nie tylko usłyszałyby wykrzyczane „NO!!!”; mogłyby przy okazji odfrunąć od znaleziska.
Zaczynamy od szczeniaka; na każdy spacer zabieramy nie tylko smakołyki. Zachęcamy psiaka, aby szukał zabawek lub przedmiotów o zapachu człowieka, nagradzamy smakołykami podawanymi z ręki, a nie rzucanymi na ziemię. Zdrowy na ciele i umyśle psi malec interesuje się niemal każdym nowym zapachem, każdym znaleziskiem – starczy nagradzać zainteresowanie tym, czego może bezpiecznie szukać. Jednocześnie w domu przestrzegamy na żelazo zasady, że jedzenie nie może pozostawać w misce. I od pierwszych dni obrzydzamy dostęp do jedzenia znajdującego się poza miską. Starczy na niskim stoliku położyć wcześniej smakowite kąski, założyć psu szelki i prowadzić go dookoła. Przy każdej próbie sięgnięcia po smakołyk malec usłyszy ostre „NO”, zostanie naprowadzony w siad i pochwalony.
Jeśli słowny zakaz nie wystarczy, konieczne będzie błyskawiczne wstrzymanie smyczą – zdecydowanie lepiej, aby smycz była dopięta do szelek. Po drugim czy trzecim okrążeniu stolika zmniejszające się zainteresowanie leżącym tam jedzeniem nagrodzimy czymś lepszym podanym z ręki. Zajęcia przenosimy na zewnątrz – garść smakołyków na chodniku czy na trawie zostawi nasz pomocnik, my powtarzamy ćwiczenie przerabiane już w domu tak długo, aż psiak sam cofnie się od kuszącego znaleziska. Przypinamy długą linkę – tym razem będziemy przywoływać psa pozostawionego na siad kilka metrów od leżącego na ziemi jedzenia. Wreszcie zastawiamy pułapkę na psa – ktoś, nie my, aby nie było naszego zapachu na jedzeniu, pozostawi atrakcyjny przysmak w umówionym miejscu, a my na smyczy podprowadzamy tam psa pod wiatr i uniemożliwiamy każde zainteresowanie bodaj tylko zapachem jedzenia.
Ale te wcześniej podane przez nas smakołyki odbieramy tylko na chwilę lub wymieniamy na coś lepszego. Pies powinien zrozumieć i zapamiętać, że opłaca się wszystko oddać człowiekowi. Warto także nauczyć nie tylko oddawania, ale i wypuszczania na hasło wszystkiego co pies trzyma w zębach i ponownego podejmowania na inne słowo. Aportowanie pęta kiełbasy naprawdę nie jest zbyt trudnym wyzwaniem dla dobrze wyszkolonego psa…
Uwaga pierwsza – nagradzamy oddanie tylko tego, co sami wcześniej podaliśmy lub wskazaliśmy psu!!! Nie nagradzamy odebrania ani wypuszczenia znalezionej na spacerze kości – samodzielne i samowolne dożywianie się powinno być skojarzone tylko z przykrymi doznaniami.
Uwaga druga – wymaganie od psa czekania na komendę nad napełnioną przez nas miską na pewno nie skutkuje powstrzymaniem się od połknięcia tego, co pies sam znajdzie podczas spaceru.
Uwaga trzecia – każdy z nas ma wybór sposobów szkolenia i motywowania własnego zwierzaka. Szkolone w Krakowie charty potrafiły entuzjastycznie wypracować ślad, bez wrzucania podczas szkolenia granulek karmy w odciski butów właściciela.
Uwaga czwarta – nie trzeba skrajnie złej woli i podrzucanych trutek, aby pies ciężko odchorował lub nie przeżył połknięcia bezmyślnie wyrzucanych resztek jedzenia. Ja wolę zapobiegać niż leczyć.