Nosem.pl Pies w domu Szczeniak w domu Starszy psi brat, bardzo potrzebny, albo starsza siostra
Prześliczne puchate szczenię to jest właśnie to, co niejedno dziecko chciałoby dostać w świątecznym prezencie. I traktować jak zabawkę – dla małego dziecka szczeniak to „coś”, nie „ktoś”. Ale dorosłych także kusi możliwość trzymania w objęciach żywej, bezradnej i bezbronnej maskotki, stworzonka całkowicie zależnego od człowieka. Najrozmaitsze związki kynologiczne wychodzą tym oczekiwaniom naprzeciw, dopuszczając sprzedaż szczeniąt sześcio-, siedmio- czy dziewięciotygodniowych, zależnie od organizacji hodowców, ale niezależnie od rasy.
A przecież szczeniaki poszczególnych ras nie dojrzewają emocjonalnie w tym samym czasie – aktywność i chęć badania otoczenia nie jest taka sama po ukończeniu siedmiu tygodni przez miniaturowego pudla, doga, czy malinois. Owszem, zdarzają się hodowcy, zapewniający maluchom dorastanie bodaj przez dziewięć tygodni w doskonale znającej się rodzinnej grupie zwierząt, z możliwością także pełnej socjalizacji z ludźmi. Jeśli znajdziecie takiego hodowcę, zamawiajcie tam szczeniaka, choćby trzeba było przez rok czekać cierpliwie w kolejce. Ale nawet wtedy poszukajcie wśród znajomych kogoś, kto ma bardzo dobrze wychowanego i nieźle wyszkolonego dorosłego psa, no i jak najstaranniej pielęgnujcie tę znajomość.
Bo wprawdzie taki maluch, niczym małe dziecko, przesypia wiele godzin w ciągu dnia, ale zasypia na krótko – i rozbudzony wykazuje żywiołową aktywność. Dopasowanie naszego wolnego czasu do potrzeb szczeniaka nie jest takie łatwe, skuteczna i szybka nauka zachowywania czystości wymaga wskazywania toalety nawet i co dwie godziny. Ale nauka prawidłowych relacji opiekun-pies, także relacji pies-pies i nauka zachowań wymaganych w świecie człowieka jest znacznie trudniejsza. I tu naprawdę nieoceniona może być pomoc drugiego dorosłego, domowego lub zaprzyjaźnionego z nami psa.
Staruszek Beryl, dziesięcioletni owczarek niemiecki, przez pierwsze miesiące mieszkał razem z nami. Pozwalał szczeniakowi na wiele, ale nie na wszystko. Do dziś wspominam z rozrzewnieniem, jak zuchwała suczka w pewnym momencie ze złością szczerząc mleczne ząbki warknęła na Beryla – i w tym samym momencie zrozumiała, że właśnie przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice. Uszka położyły się mięciutko, ogonek opadł; suczka całą sobą mówiła „ja naprawdę nie chciałam”. Stary mądry pies zlekceważył ją kompletnie, popatrzył tylko z góry; Raszka nigdy więcej nie próbowała mu się stawiać. Spotykana na spacerach fenomenalnie wyszkolona goldenka Lucky własnym przykładem uczyła aportowania i rozpoznawania zapachów. Raszka obserwowała ją uważnie i entuzjastycznie naśladowała, starczyło w porę wypowiedzieć hasło, aby później już samodzielnie powtarzała takie zachowanie.
Trochę trudniej było z nauką powrotu, bo Raszka, ciekawska jak typowy malinois, po prostu musiała bez wahania włazić na każdy najwyższy murek i w każdą dziurę w ogrodzeniu.
Przy pierwszym spotkaniu pięciomiesięczna Raszka usiłowała z dzikim warkotem przewrócić trzyletniego samca – Ares najpierw staranował ją bez wahania i przytrzymał na ziemi, ale już w następnej chwili pozwalał skakać sobie po głowie, sam przewracał się i zachęcał do żywiołowej zabawy. Informacja była prosta – jestem silniejszy, więc nie krzywdzę. W przyszłości już dorosła Raszka okazywała Aresowi uległość w pierwszej chwili powitania – za moment zaczynała się szalona zabawa. No i co najcenniejsze – suka poznawanym później szczeniętom przekazywała tę samą informację – „jestem silniejsza, więc nie krzywdzę”.
Niestety nie. W dobrym psim przedszkolu trener nie pozwala na swobodne i niekontrolowane relacje okazjonalnie spotykających się szczeniąt. Natychmiast zaczęłaby się rywalizacja na serio, niczym w piaskownicy, w której pozostawione same sobie rozpieszczone trzylatki-jedynaki okładają się z wrzaskiem łopatkami i sypią sobie piasek na głowy. Szczeniaki uczą się manier dzięki kontaktom ze starszym psem, we wzajemnych relacjach psich podrostków przeważa rywalizacja. A rywalizacja w psim przedszkolu nie ma sensu – te psy nie stworzą przecież w przyszłości jednej współpracującej gromady, ze ściśle już ustaloną hierarchią.
Raszka, już jako dorosła, mogła równie dobrze przychodzić z wizytą do szkól, pracować z niewidomym chłopcem, z radosnym warkotem zawieszać się na szkoleniowym rękawie i szukać w trawie zgubionych dwudziestu groszy. Wytrzymywała nieoczekiwane, skrajnie trudne dla żywiołowego psa zachowania nawet obcych ludzi, tak jak w opisanym tu wcześniej Naszym najlepszym dniu. Miała naprawdę dobre wzorce – ale trzeba pamiętać, że zły przykład jest jeszcze bardziej skuteczny i nieporównanie trudniejszy do odpracowania.
Najspokojniejszy, najlepiej odchowany w hodowli szczeniak może dorastając okazać się skrajnie trudnym zwierzęciem. Starczy, aby ta starsza psia siostra czy starszy psi brat dawały na co dzień jak najgorszy przykład. Dorosły pies nie będzie naśladować zachowania najspokojniejszego, najłatwiejszego w prowadzeniu szczeniaka – to szczeniak na pewno przejmie wszystko to, czego nie potrafiliśmy oduczyć starszego domowego lub spotykanego na spacerach psa…