Nosem.pl Pies w domu Pierwsze sygnały ostrzegawcze psów
Za często lekceważymy pierwsze sygnały ostrzegawcze psów w zachowaniu młodziutkiego, tak naprawdę jeszcze szczeniaka. Dorosły, wszystko jedno adoptowany czy kupiony pies, przychodzi do nas już z nielichym bagażem doświadczeń. Równie prawdopodobne jest, że od pierwszej chwili nasze bycie razem będzie wspaniałym doświadczeniem, jak i wybuch zachowań lękowych, wycofanie, nieufność lub agresja. Zachowania agresywne często ujawniają się po trzech-czterech tygodniach, gdy nasz nowy domownik poczuje się pewny siebie i swojej pozycji w domowej hierarchii.
Dlatego naprawdę lepiej zapobiegać niż leczyć i zwracać uwagę na pierwsze sygnały przyszłych problematycznych zachowań. Jakie to mogą być sygnały?
Najczęściej nieumiejętność radzenia sobie z samotnością, choćby tylko na chwilę. To bardzo wzruszające, kiedy szczenię tupta za nami po całym mieszkaniu i wiernie czeka nawet pod drzwiami łazienki, ale właśnie takiego szczeniaka koniecznie trzeba uczyć, że chwila samotności nie jest niczym strasznym. Uczyć bez gniewu i krzyku, bez rzucania smakołyków na podłogę dla odwrócenia uwagi kiedy wychodzimy z domu. Starczy stopniować czas i dystans pozostawania bez bezpośredniej bliskości – można najpierw na chwilę bodaj gestem rozcapierzonej dłoni powstrzymać malca od ustawicznego tuptania za nami.
Pozostawienie maluszka na chwilę za uchylonymi, później zamkniętymi drzwiami zapobiegnie późniejszym poważnym problemom. A najgorszym błędem byłoby rozczulać się nad szczenięciem PRZED pozostawieniem go na chwilę – zwierzęta czułość okazują sobie przy powitaniu, nie przy pożegnaniu! Całodobowe dyżury rodziny przy psim malcu są celowe tylko przy nauce zachowywania czystości; jeśli zawsze ktoś z rodziny jest w domu, uczmy przynajmniej pozostawania w izolacji w innym pomieszczeniu lub w domowym kojcu.
To już nie zwierzątko przekazuje nam sygnały ostrzegawcze psów, ale my upewniamy psiego malca, że każdy nasz powrót do domu jest wydarzeniem niesłychanie emocjonującym. Gdy w efekcie dorastający pies zacznie skakać na drzwi, aby rzucić się w objęcia ukochanego pana, zmiana tego zachowania będzie bardzo trudna. I w efekcie pies, nie panując już nad własnymi emocjami, zacznie histerycznie szczekać i atakować drzwi pazurami i zębami. Oczywiście przywitanie w grupie rodzinnej jest zachowaniem jak najbardziej naturalnym i potrzebnym, ale wszelkie okrzyki „skarbie, pani wróciła” połączone z poskakiwaniem i klaskaniem w dłonie są równie nonsensowne, jak ignorowanie psa przy powitaniu.
Najlepiej naśladować zachowanie wracających z polowania wilków, przynoszących – często w żołądku – jedzenie dla progenitury. Po otwarciu drzwi możemy smakołykiem wyjętym z kieszeni naprowadzić psiego malca w siad i podać przekąskę. Jeśli przekąska, co bardzo polecam przy pierwszych lekcjach, będzie wystarczająco duża i dość twarda (na przykład kawałek suchej bułki) – psiak porwie ją i odbiegnie na legowisko, aby tam rozgryzać z zachwytem.
Na pierwszym zdjęciu szczenię wyraźnie okazuje obawę i nieufność (wyraz oczu, ustawienie uszu, ogona i głowy); zabawka jest gorzej niż zła – za duża piłka z kłującymi kolcami skłania malucha do chwytania za sznurek. Nie zdziwiłabym się, gdyby w przyszłości ten pies w sytuacji stresowej chwytał zębami za smycz.
Drugi szczeniak (zdjęcie powyżej) trzymając w pyszczku zabawkę z ogonem zadartym do góry spode łba patrzy na właścicielkę, gotowy bronić symbolicznej zdobyczy. Pierwsza fotka może rozczulać – jaki biedny maluszek – druga śmieszyć, ale takie zachowania przestają być rozczulające czy śmieszne w wykonaniu psiego podrostka, a potem dorosłego psa. Na litość, pierwszy szczeniak powinien cieszyć się wspólną zabawą, powinien ufać przewodnikowi, drugi może bronić wszelakich tak zwanych zasobów przed obcymi, ale nie przed właścicielem!
Jak najstaranniej i więcej niż pięć razy dziennie uczmy więc każdego szczeniaka dobrej zabawy, bez przymusu czy drażnienia. Uczmy, że wszystko warto oddać przewodnikowi, kawałków surowego mięsa i kości nie wyłączając, przekonujemy, że to zawsze będzie korzystne dla zwierzątka. Pamiętajmy, że i bardzo pewnym siebie i nieufnym malcom jedzenie podajemy z ręki lub z miski ustawionej obok nas. Mowy nie ma, aby pozostawiać w misce karmę, którą pies będzie samodzielnie dysponować – to my karmimy psa, nie miska!
Pilnowanie na spacerze rodzinnej grupy jest zachowaniem jak najbardziej naturalnym, ale nie pozwólmy, by nasz pies traktował nas niczym owieczki, zaganiane w jedno stado. Lepiej przytrzymać psa, gdy ktoś z rodzinnej grupy odchodzi i znika z pola widzenia, a potem odpowiednim hasłem posłać nasze zwierzątko na poszukiwanie – to bardzo praktyczne ćwiczenie, wzmacniające radością sukcesu związki emocjonalne między psem a ludźmi.
Podobnie ważne jest, aby od pierwszych chwil każdy z domowników wyprowadzał maluszka na spacery – oczywiście uzgadniając przedtem używanie przez całą rodzinę takich samych haseł w takich samych sytuacjach.
To jak najbardziej naturalny sygnał uległości i przypomnienia, że mamy do czynienia z psim dzieckiem. Ale wtedy też lepiej wyjść komuś na spotkanie, jeśli nie chcemy demonstracji w domu zbyt wylewnych uczuć. Natomiast załatwianie potrzeb fizjologicznych w kącie mieszkania przez pozostawionego w domu dorosłego psa oznacza elementarne błędy popełnione przy nauce czystości – po prostu szczeniak karcony za siusianie na dywan obawia się sikać w obecności właściciela. Takie błędy popełnione przy nauce czystości są niestety dość trudne do odpracowania.
Jeśli nie szczeniak, ale dorosłe zwierzę zaczyna oddawać mocz w chwili powrotu jednego z domowników, to już jest nie dzwonek ostrzegawczy, ale syrena alarmowa. Takie zachowanie zdarza się bardzo rzadko; z reguły prezentuje je suka, nie pies samiec. To informacja, że bardzo źle się dzieje w relacjach z tym właśnie domownikiem lub w relacjach pomiędzy wszystkimi domownikami. Jeśli ktoś czuje niechęć do zwierzaka, pies o tym doskonale wie; spontanicznie, po psiemu okazywana uległość wzmacnia tylko wzajemne nieporozumienia. Napięcie pomiędzy ludźmi też może skłonić bardzo wrażliwe zwierzę do próby załagodzenia nieporozumień właśnie oddawaniem moczu. No i wpadamy w ślepy zaułek – nikogo nie cieszy zasikana podłoga, a nasze niezadowolenie tylko nasila domowe konflikty i skłania zwierzątko do tym obfitszego sikania. Można próbować wyprowadzać suczkę na spotkanie z tym właśnie domownikiem poza domem, ale bez trwałej zmiany wzajemnych relacji trudno będzie o sukces.
Natomiast każda raptowna niekorzystna zmiana w zachowaniu dorosłego, wychowywanego od szczeniaka zwierzęcia oznacza albo chorobę, o której jeszcze nic nie wiemy, albo wydarzenia, które zdarzyły się pod naszą nieobecność, lub takie, nad którymi straciliśmy kontrolę. Nie lekceważmy więc nawet najcichszego sygnału ostrzegawczego – naprawdę łatwiej zapobiegać niż leczyć.