Nosem.pl Ludzie z pasją do psów Pies i dziecko? Tak, ale odpowiedzialność leży po stronie dorosłych!
Pies i dziecko – o tym, jak dbać o dobrą relację na tej linii, o odpowiedzialności osób dorosłych i bezpiecznej zabawie dziecka z czworonogiem opowiada Barbara Klasik-Przychodzeń, trener, behawiorysta, autorka książek o relacji dzieci z psami oraz właściciel ośrodka szkoleniowego „Piesełkowo” w Rudzie Śląskiej.
Dzieci mają różne zachcianki. Jednego dnia marzą o króliczku, a kolejnego o wyprawie w kosmos. W dzisiejszych czasach bardzo często rodzice, którzy nie poświęcają swoim pociechom wystarczająco dużo czasu, chcą im wynagrodzić swoją nieobecność. W ramach „rekompensaty” kupują dużo zbędnych rzeczy, o których w danej chwili rzekomo marzą ich pociechy. Tymczasem nie ma co ukrywać, że reklama i wszechobecny konsumpcjonizm sprawiają, iż pragnienia małych ludzi nie wynikają z ich faktycznych potrzeb, ale są efektem skutecznych trików marketingowych. Wszystko, co pokazane w reklamach, jest piękne, niezbędne i tylko „jeśli się to coś posiada”, można być szczęśliwym…
Skoro dorośli się na to nabierają, nie ma się co dziwić rozwijającemu się człowiekowi, że nie potrafi ocenić, iż te cudowne rzeczy z reklamy nie dadzą mu tego, o czym zapewnia producent. O ile jednak nową zabawkę można rzucić w kąt nawet po pięciu minutach zabawy, o tyle pies to żywe stworzenie! Stąd z całą pewnością to nie dziecko jest odpowiednią osobą, która powinna decydować, czy w naszym domu pojawi się czworonożny pupil. To powinna być tylko i wyłącznie decyzja dorosłych, bo to oni będą się mierzyć z obowiązkami wynikającymi z posiadania psa. W sumie to poniekąd wspólna decyzja wszystkich domowników, ale nie liczyłabym, że obietnice “mamo, będę go karmić i wyprowadzać” będą na 100% realizowane.
Widząc dziecko z psem zawsze zapala mi się w głowie czerwona lampka. Dziecko nie jest w stanie przewidzieć pewnych zachowań swojego psa. Bardzo często także zwyczajnie nie ma tyle siły, by go utrzymać, gdy np. w pobliżu pojawi się inny pies. Podczas takiego spaceru może się wydarzyć wiele niebezpiecznych sytuacji, których konsekwencje mogą być poważne. Osobiście uważam, że puszczanie takiego „duetu” na spacer to wyraz ogromnej lekkomyślności. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale nawet jeżeli nasze dziecko wie co ma robić, to niekoniecznie inne dziecko, czy nawet dorosły, będzie tak samo wyedukowaną osobą. Zawsze istnieje ryzyko pogryzienia, zagryzienia pupila, czy narażenia dziecka na różnego rodzaju traumy, jeżeli trafi na swojej drodze na psa, który np. zareaguje agresją. Podsumowując, jeżeli dziecko wychodzi na spacer z psem, to tylko w asyście dorosłego!
Nie ma psów dla dzieci, koniec i kropka. Labrador ze względu na swoją specyfikację rasy ma tak zwany „miękki pysk”, ale on również ma zęby i gryzie, tak samo jak inne psy. Osobiście uważam, że każdy właściciel psa, który mieszka wśród innych ludzi, powinien poza obowiązkowymi szczepieniami, pójść także na szkolenie ze swoim psem. Wiele by to ułatwiło. Dzięki lepszemu zrozumieniu swojego psa, więcej ludzi miałoby większą kontrolę nad swoimi zwierzakami. Kupując pralkę czytamy instrukcję, jak ją włączyć i jak obsługiwać. Z psem jest podobnie. Podczas szkoleń uczymy się, co robić, aby uzyskać pożądane zachowanie psa oraz co oznaczają sygnały, które nam wysyła. Dzięki temu wiemy, jak reagować, co niejednokrotnie może nas uratować przed „awarią”.
Nigdy bez nadzoru dorosłego. Dziecko i pies to dwie tykające bomby zegarowe – nigdy nie wiadomo, która pierwsza odpali. Dorośli powinni być niczym dobry policjant, który czuwa i kontroluje, a jak trzeba to interweniuje. Przy czym to działa w obie strony. Nie tylko pies ma być „dobry” dla dziecka. Dziecko także musi wiedzieć, jak zachowywać się w stosunku do psa.
Do tej pory wydałam dwie książki: „TY i JA – przyjaciele dwaj” oraz „TY i JA – w ciągu dnia”. Obie kształtują postawę dziecka wobec zwierząt, wprowadzają je w świat wartości, uczą szacunku oraz tego, w jaki sposób dba się o pupila.
Co dla mnie bardzo ważne, treści zawarte w książkach rozwijają inteligencję emocjonalną dziecka, dzięki czemu staje się wrażliwsze na potrzeby psa. Moim celem było rozbudzenie wrażliwości oraz intuicji moralnej dziecka, za sprawą której będzie lepiej odróżniało dobre zachowanie od niewłaściwego.
To zależy od wielu czynników, m.in. od tego czy mamy już psa, czy kobieta jest w ciąży i chce psa. U mnie psy były pierwsze. Miałam ogromną wiedzę, więc dla mnie pojawienie się dziecka wymagało jedynie ustalenia relacji i zmiany w codziennej rutynie. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wiele rzeczy się zmieni, chociażby logistycznie. Trzeba na nowo wszystko sobie poukładać. Tak, żeby pies nie cierpiał z powodu ograniczonego czasu, który jesteśmy mu w stanie poświęcić, dziecko nie płakało, a firma, którą prowadzimy, nie upadła. W tym wszystkim jeszcze trzeba znaleźć czas dla siebie…
Za każdym razem, gdy widzę coś takiego, przychodzi mi na myśl jedno słowo, ale pozwól, że to przemilczę. Dzban wodę nosi, dopóki ucho się nie urwie… Czasami mam wrażenie, że dorośli oczekują od psa że ma być „nadzwierzem” i ma jakiś „kretyński” obowiązek służyć jako zabawka dla dzieci. Takie podejście jest czasami związane z jakąś niewiedzą dorosłych, ale skoro dorosły nic nie rozumie, to jak ma tego nauczyć swoje dziecko? Niestety, takie sytuacje często mają tragiczny koniec. I wtedy oczywiście jako winnego wskazuje się psa, co w większości przypadków jest nieprawdziwe i krzywdzące wobec zwierząt.
Nie ukrywałam łez i nie chowałam się po kątach, więc czymś naturalnym dla moich dzieci było pytanie „mamo, dlaczego płaczesz?”. Uważam, że łez nie powinno się wstydzić. Zawsze warto na spokojnie wytłumaczyć, co się stało. Opowiedziałam dzieciom, że Sasza, który był po wypadku, walczył jak lew, ale się poddał i poszedł na chmurkę do nieba, skąd na nas spogląda. Może to bajkowa wizja, ale na tę chwilę, biorąc pod uwagę wiek moich dzieci, takie wyobrażenie śmierci im wystarczy. Zapytały tylko, czy będzie z nami nadal i czy Iwan, mój drugi pies, nie będzie tęsknić. Wytłumaczyłam im, że zawsze będzie z nami w naszych sercach i na zdjęciach, które możemy podziwiać na ścianie w domu. Chociaż minął już jakiś czas, odkąd straciliśmy naszego przyjaciela, to moje dzieci, spoglądając w niebo podczas spacerów, nadal opowiadają, że Sasza też idzie z nami…
Dzieci i psy to genialni obserwatorzy. Myślę, że dorośli zbyt często nie traktują psów i dzieci jako partnerów do poważnej dyskusji. Wiele na tym tracą, bo to właśnie w nich jest ta moc, ta prostota przekazu. Tylko my dorośli jesteśmy głusi na ich wołanie. Z kolei to, co my robimy i jak się zachowujemy, bardzo często ci, którzy są pod naszą opieką, powielają naśladując nas. Dzieci i psy każdego dnia, nawet jak do nich nie mówimy, to widzą, obserwują i cały czas się uczą. Pytanie: co im przekażemy?
Dziękuję bardzo za rozmowę!