Nosem.pl Pies w domu Wychowanie psa, szkolenie, tresura i moda …
Prawdopodobnie każdy z nas nieco inaczej rozumie te określenia – nie ma dwóch takich samych psów, nie ma dwóch takich samych właścicieli ani trenerów. Pozwalam więc sobie napisać, co moim zdaniem oznacza wychowanie psa, a co szkolenie lub tresura psa.
Pies dobrze wychowany traktuje swoich opiekunów tak jak traktowałby szefa grupy rodzinnej, w której przyszedł na świat. Okazuje i podporządkowanie, i gotowość do współpracy; potrafi przyjąć korekty takiego zachowania, jakiego nie akceptują starsi i bardziej doświadczeni.
W naszych domowych warunkach dobrze wychowany pies przede wszystkim nie czuje potrzeby pilnowania przed opiekunami jakichkolwiek zasobów. Od szczeniaka zostaje przekonany, że właścicielowi i dwunożnym współmieszkańcom wszystko warto oddać i nic się na tym nie traci, a przeciwnie – zyskuje. Pozostanie na jakiś czas w samotności też nie jest źródłem stresu. Odpowiednio od pierwszych chwil – także u hodowcy – prowadzony psi podrostek nie wpada w panikę, gdy opiekun opuści go na chwilę. Gotowość akceptowania korekt jest wrodzona u wszystkich zwierząt, które dla przetrwania muszą współpracować w grupach rodzinnych czy socjalnych. Młode zwierzątko, nadmiernie samodzielne, zbyt łatwo naraziłoby się na wszelkie możliwe niebezpieczeństwa – dzikie psy nie słyszały o bezstresowym wychowaniu.
Miejski dobrze wychowany pies ignoruje rowerzystów, samochody i ludzi poruszających się obok. Jednocześnie opiekun stwarza zwierzęciu możliwość realizacji zachowań wrodzonych dla gatunku, także tych od pokoleń wzmacnianych w rasie. I tu już włącza się szkolenie – ale nie oczekuję od husky pilnowania owiec ani od charta pracy na starym śladzie. Husky nie musi jechać na Alaskę, aby ciągnąc sanki czy rower, dla charta pościg za sztucznym zającem będzie takim samym źródłem satysfakcji jak dla retrievera poszukiwanie i aportowanie dummy, czyli zdobyczy zastępczej.
A więc dobre wychowanie oznacza przystosowanie psa do warunków, w jakich będzie żył – w porozumieniu i bez konfliktów z ludźmi, stanowiącymi zastępczą rodzinę dla oswojonego od pokoleń wilka. Natomiast szkolenie umożliwia ukierunkowaną współpracę z przewodnikiem. I wymaga nie tyle zabierania na treningi kilogramów pokrojonych parówek, co nawiązania silnego emocjonalnego kontaktu – pies powinien interesować się tym, co robi człowiek. Na przykład nauka przywołania może zacząć się od uciekania szczeniakowi – naturalna chęć pościgu za uciekającym obiektem i równie naturalna chęć podążania za oddalającym się dorosłym członkiem grupy pomoże w prawidłowym skojarzeniu hasła „do mnie”.
Po spokojnym obwąchaniu malucha stary pies zawarował, zaakceptował skakanie po sobie, ale uniemożliwiał szczeniakowi dotykanie własnych przednich łap. Przednie łapy przecież nie mogą być podgryzane w zabawie – to absolutne tabu. Samorzutne podanie łapy jest gestem proszalnym, ale chwytanie za łapę – nie! Po kilku minutach zabawy pies wstał i pobiegł przed siebie; szczeniak bez wahania podążał za nim. Gdy maluch wyprzedzał swego opiekuna – pies zatrzymywał się lub zmieniał kierunek biegu. I szczeniak natychmiast zrozumiał, kto tu na kogo ma uważać. I kto jest niekwestionowanym szefem.
Taka właśnie więź emocjonalna to podstawa wychowania i szkolenia.
Kilka dni temu z ogromną przykrością obserwowałam film dokumentujący tresurę najwyżej czteromiesięcznego malinois, przygotowywanego do startu w zawodach tak zwanej obrony. Treser w ubraniu pozoranta stał uderzając się pałką po nodze – taką pałką, jaką w przyszłości będzie pozorować atak na psa. Przy nodze tresera ustawiono miskę z karmą. Dwie linki przypięte do szelek, w które ubrano szczeniaka, trzymało dwóch mężczyzn – szczeniak był przemiennie podciągany i odciągany od miski tak, aby w maksymalnym pobudzeniu rwał się w stronę pozoranta. Ten szczeniak ma pełne szanse wyrosnąć na zwierzę reagujące tylko odruchowo, nadpobudliwe, o głęboko zaburzonych emocjach.
Idiotyczna moda na głębokie kątowanie i opadający zad zniszczyła owczarki niemieckie; normalnie zbudowanych pozostało tak niewiele, że na widok szczeniaka wywodzącego się z dawnych linii ludzie pytają co to za rasa. Równie idiotyczna moda na maksymalne pobudzanie, prowokowanie ustawicznej walki z człowiekiem o symboliczną zdobycz, zmuszanie do cyrkowych zachowań, także tak zwane „palenie miski” prowadzi do tego, że coraz trudniej o stabilne emocjonalnie, zrównoważone psy.
Zwłaszcza wśród malinois – bo na swoje nieszczęście te bardzo wrażliwe, zdolne do błyskawicznych reakcji psy stały się już tak modne jak kiedyś owczarki niemieckie. Modne przekątowane owczarki niemieckie bardzo szybko traciły możliwość wytrwałej pracy dla człowieka, modne malinois coraz częściej reagują zębami na każde pobudzenie i coraz częściej z miską w zębach rozpaczliwie kręcą się w kółko w azylowych i fundacyjnych klatkach.