Nosem.pl Pies w domu Ból, który nie znika? Odczuwanie rozpaczy po stracie psa
W pierwszą niedzielę października obchodzony jest Dzień Pamięci o Zmarłych Zwierzętach. Jest to dzień pełen refleksji. Dzień, w którym na nowo wielu opiekunów psów przypomina sobie ból, jaki przeżywali przy odchodzeniu kochanego czworonoga. Choć moment śmierci psa jest nie do opisania, to największym wsparciem ze strony człowieka, jest bycie z czworonożnym przyjacielem do samego końca, do jego ostatniego oddechu…
Kiedy odchodzi najlepszy przyjaciel człowieka, czworonożny członek rodziny, to cała rodzina, która kochała tego psa, czuje ból nie do opisania. Kiedy odchodzi pies, który żył z opiekunem kilkanaście lat, ten opiekun przeżywa ból nie do opisania. Kiedy odchodzi pies, który żył z opiekunem krótko, młody czworonóg, przed którym była cała przyszłość, ten opiekun również przeżywa ból nie do opisania. I wielce niestosowne jest porównywanie sytuacji. Bo w momencie śmierci psa, którego się pokochało, liczy się relacja, jaką człowiek z nim tworzył. Nigdy, przenigdy nie oceniajmy czyichś uczuć. Nie mierzmy ich zegarkiem… Ból jest bólem…
Jeffrey Moussaieff Masson w swojej poruszającej książce o więzi między ludźmi a innymi gatunkami, zatytułowanej „Kiedy odchodzi przyjaciel”, napisał takie słowa: „To dziwne i wytrącające z równowagi kochać psa lub kota… i nagle zdać sobie sprawę, że nieuchronnie nadchodzi jego koniec. Taki moment to mieszanka niezwykle złożonych uczuć… świadomość, że pewien okres w naszym życiu dobiega końca, że zwierzę, które tak bardzo kochaliśmy i które było tak ważną częścią naszego życia, właśnie nas opuszcza, że za chwilę pozostaną nam tylko wspomnienia, że jesteśmy bezradni w obliczu – zawsze zbyt wczesnej – śmierci”. Tak, śmierć każdego psa, jest dla kochającego człowieka zawsze… zbyt wczesna! Jeśli ktoś nie boi się trudnych lektur, to warto po książkę Massona sięgnąć. Pełna różnych historii: historii niezwykłych uczuć, niezwykłych relacji. Myślę, że ta lektura może być dużą pomocą w przeżywaniu rozpaczy i straty. Nie bójmy się tego określenia: w przeżywaniu żałoby po psie. Autor pokazuje bowiem, że opiekunowie ukochanych psów, często cierpią nie mniej niż przy żegnaniu się z bliskimi ludźmi. Bo więź człowieka z psem może być naprawdę wyjątkowa.
Są opiekunowie, którzy nie są w stanie mieć u swego boku kolejnego psa. I trzeba to uszanować. Jeśli podjęli taką decyzję po śmierci ukochanego czworonoga, to jest to ich decyzja, a pisanie im nieustannie „ale weź, weź szczeniaczka, tak będzie dla ciebie lepiej”, kiedy wyraźnie mówią, że nie są na to gotowi, może tylko potęgować ich ból, z którym muszą się przecież zmierzyć sami. Zresztą, każda decyzja o przyłączeniu kolejnego psa do grupy rodzinnej, musi być bardzo przemyślana. Często osoby w podeszłym wieku nie decydują się już na kolejnego czworonoga, bojąc się, że odejdą pierwsi, a ich pupil będzie wtedy bardzo tęsknił, bądź też nie mają pewności, co by się mogło z psem stać po ich śmierci.
Są i tacy ludzie, którzy mówią, że za każdym razem, kiedy tracą psa, ten zabiera kawałek ich serca, ale decydują się na nowego, bo wiedzą, że kolejny da im kawałek swojego serduszka. Nigdy nie zapominają o poprzednim, on ciągle ma specjalne miejsce w ich myślach, ale otwierają się na kolejne czworonogi, bo ich życie bez psów byłoby po prostu bardziej puste. Są i takie psy, które nazywane są przez ludzi „psami życia”. Tego psa nikt nigdy nie jest w stanie zastąpić. Nie jest. Jednak… ten „pies życia”, z którym stworzyło się szczególną, wyjątkową relację, zawsze rozweselał serce i być może nie chciałby, żeby jego opiekunowie chodzili ciągle smutni, lecz jeśli tylko mają jeszcze taką możliwość, znaleźli psa, który także potrzebuje ich miłości. Każdy pies uczy człowieka czegoś innego, bo każdy jest inny. Każdy może wnieść coś wyjątkowego w życie opiekunów. Być może w schronisku czeka ktoś, kto potrzebuje uleczenia swoich ran. Jeśli to będzie przemyślany, dobry wybór psa ze schroniska, to uleczone może zostać w tym momencie niejedno serce.
Jest jeszcze sytuacja, kiedy ktoś ma więcej niż jednego psa w domu. Psy są zżyte ze sobą. Kiedy odchodzi jeden z nich, ten drugi przeżywa smutek. Psy także potrzebują czasu na pogodzenie się ze stratą. Trzeba wtedy umiejętnie pomóc tym, co zostali, choć opiekunowie sami są w żałobie. Jeśli pies bardzo mocno będzie przeżywał stratę towarzysza, będzie odmawiał jedzenia, nie będzie niczym zainteresowany, będzie apatyczny, to warto zwrócić uwagę zarówno na jego zdrowie, udając się do lekarza weterynarii, jak i zwrócić się o radę do dobrego behawiorysty.
Pies pojawia się w życiu człowieka, aby nauczyć go bezinteresownej miłości. Mówi się, że przynosi ból tylko raz – kiedy odchodzi. Odchodząc, znowu jednak nas czegoś uczy… Uczy nas przeżywania straty. To niezwykle bolesna nauka, ale nieunikniona. Uważam, że psy czynią nas lepszymi ludźmi. Uczą nas patrzeć głębiej, jeśli tylko nauczymy się spojrzenia na ten świat także ich oczami. I chociaż nowy pies nigdy nie zastąpi poprzednika, to każdy kolejny czworonóg u boku danego człowieka, rozszerza jego serce.
„Psy nigdy nie umierają… One śpią w Twoim sercu…”
To ważne,żeby powiedzieć, że po stracie ukochanego zwierzaka możemy przeżywać żałobę tak samo,jak po śmierci osoby bliskiej. Żeby dać sobie prawo do tych uczuć, one są normalne.
Niestety wiele osob uznaje nas cierpiacych za dziwakow.A dla mnie to oni sa bezdusznymi.dziwakami robotami
Witam,
Mój piesek odszedl 4 dni temu.
Wielki ból.
Mój piesek odszedl 03.06.24 i jest bardzo, bardzo ciężko.
tak samo myslę i popieram
Poryczałam się choć młoda sunia jest koło mnie taka wielorasowa ale kilka dni temu ze znajomą wspominałyśmy nasze psy, które były przyjaciółmi i oba zginęły tragicznie w odstępie paru miesięcy rozpacz nie do opisania bo były z nami kilkanaście lat. Znajoma nie chciała już psa ale ma kotkę a ja po trzech miesiącach szukałam dla siebie tym razem suni i znalazłam nim jeszcze jako dwumiesięczny szczeniak znalazłaby się w schronisku. Teraz ma już rok i 9 miesięcy i jest moim i męża pieszczochem. To jest nasz 4 pies są jeszcze kot i kotka. Nie potrafię żyć bez psa i wyprowadza… Czytaj więcej »
Ból po stracie ukochanego psa czy kota trwa długo i bardzo boli .Swojego ukochanego psa straciłam ponad 30 kat temu a do dzisiaj widzę jego oczy,być może komuś wyda się to śmieszne ale nawet pisząc ten post płacze
To nie jest śmieszne tylko prawdziwe. I bardzo ciężko sobie z tym poradzić. Pochowałem psa który był ze mną 20 lat. Zamieniłbym się z nią w tej chwili, bez zastanowienia.
To prawda dla mnie to takie same zycie jak i moje, ból zostaje , może z czasem jest łagodniejszy ale jest . Kiedy się kocha cos całym sercem , to zwierzeta ucza Nas miłości i to miłosci bezwarunkowej
Witam
Nie radze sobie z utrata mojego przyjaciela czlonka rodziny,wczoraj 16.02.2023 pozegnalismy sie z naszy Harrisem.
Ból jest okropny i sobe nie radze
Wczoraj czas się dla mie zatrzymał, Po podstępnej chorobie nowotworowej odeszła moja najdroższa przyjaciółka , nie wyobrażam sobie dalszych dni bez niej byłyśmy jak jedno . Była tak oddanym wspaniałym przyjacielem, Mogę powiedzieć że byłam uzależniona od niej nawet nie potrafię opisać naszej miłości ona była zawsze tam gdzie ja, a ja starałam się być z nią bo bo wiedziałam, że na mnie czeka . A teraz moje serce rozpadło się na milion kawałków I nie wiem jak je poskładam , a nawet jeśli poskładam to i tak będzie jednego brakować. I chociaż wiem, ze juz nie cierpi to jest… Czytaj więcej »
Ja straciłam swoją sunie Ecie 20.03.23 nie umiem bez niej żyć oddam wszystko niech wróci.
Ja też oddałabym wszystko za powrót mojej Lusi zmarła w tę sobotę, rozumiem Cię
Ja również sobie nie radzę.
Wielką pustka i świadomość, że już nigdy nie spotkam się że swoim pieskiem.
8.03.2023 … Odszedł Mój Dzekuś Moja Miłość Mój Przyjaciel a ból coraz większy … piękne słowa że pieski „…śpią w Twoim sercu…” to prawda bo Mój Dzekuś jest zawsze w moim sercu … To Dzekuś jest całym Moim Serduszkiem ❤
Moje słoneczko odeszło dziś. Jestem zdruzgotany. Już nic nie będzie takie samo jak wcześniej.
’Idź już leżeć. Nie warto płakać.
W życiu gorsze udręki będą jeszcze.
Ja kochałem nie odkryte nasze szlaki
I zmierzwioną sierść pachnącą deszczem’
Witam, właśnie straciłam swoją największą miłość. Była jeszcze taka młodziutka… miała tylko 5 lat. To stało die nagle, nigdy wcześniej nie chorowała. W sobotę wieczorem zauważyłam, ze krwawią jej dziąsła. W niedzielę stan się utrzymywał, ale była radosna, wesoła, jadła, bawiła się. W poniedziałek rano zawiozłam ją do weterynarza. Badania pokazały duży spadek płytek krwi. Inne parametry w normie. Dostała leki, kroplówki, porobiliśmy dalsze badania. We wtorek zjadła, bawiła się, ale na brzuszku zaczęły wychodzić wybroczyny. Znowu wet. Badania na choroby pokleszczowe, truciznę, wątrobę itp. Nic. W środę osłabła bardzo. Przestała reagować jak do niej mówiłam. Od razu do lecznicy.… Czytaj więcej »
Doskonale Cię rozumiem, 2 miesiące temu straciłem mojego ukochanego przyjaciela, miał zaledwie 7 lat, w weekend majowy bawiliśmy się świetnie, gdzie tydzień później nagle zaczął się mu brzuch powiększać, badania nie wskazywały na nic bardzo poważnego, pojawił się płyn nagle w brzuchu, lekarze stwierdzili, że to choroba trzustki bo akurat dużo psów z tymi objawami było, ale po 3 tygodniach nie schodził płyn kolejne badania i nie wskazywały na coś gorszego, nadszedł czas na 16.06 żeby zrobić operacje okazało się, ze chłoniak zaatakował praktycznie wszystkie narządy. Cierpiał, nie miał siły chodzić ani się załatwić, wracając do domu ryczałem jak bóbr,… Czytaj więcej »
Na pewno niczego nie przeoczyłas ,ja mojego pieska leczyłam 6 miesięcy na anemię autoimmunologiczną i przyszło tak wielkie załamanie wyników że odszedł w ciągu 3 dni mimo leczenia ,ból jest ogromny i też się zastanawiam czy mogłam coś jeszcze zrobić ,leczyłam go u znanego wet.hematologa ,ale to trudna choroba ,która przegraliśmy ,moje serce się rozpadło .
Ja dzisiaj straciłam 5 letniego owczarka….:( babeszjoza długo się rozwijała , jak zaatakowalam nie udalo się uratować:(…Miał przed sobą cale zycie, był cudownym, kochanym….misiaczkiem. Mimo, ze mam jeszcze 14 l schorowana suncie..to nie potrafię poradzić sobie z bolem.:(…..
U mnie identycznie taka sama diagnoza te same objawy z tym, że psinka moja ukochana miała 2 latka napisz na meila może porównamy wyniki krwi. Każdego dnia sobie zadaje to pytanie co się stało.
Rozumię Panią doskonale.Mój piesek zginął
tragicznie tydzień temu, też odchodzę od zmysłów.Zażywam leki na uspokojenie.Mam wyrzuty sumienia,że szłam tą drogą, a nie inną.Wciąż mam GO przed oczami i myślę sobie ile jeszcze fajnych chwil mógł przeżyć,tym bardziej,że był to piesek ze schroniska.Serce mi krwawi😓😓😓😓😓♠️♠️♠️♠️♠️
Minął już tydzień odkąd musiałam podjąć decyzję o uśpieniu Neli. Była po wypadku, moja mama jej nie zauważyła i na nią najechała. Złamana miednica, dziura w brzuchu i zwichnięta łapa. Nie chciałam żeby cierpiała, a cierpienie miało trwać wyjątkowo długo i weterynarz nie dawał gwarancji, że w ogóle się powiedzie. Nie mogę sobie darować, ciągle mi się śni, ciągle myślę że mogłam zrobić więcej… Nie radzę sobie z tym kompletnie, brakuje mi jej. To był właśnie mój pies życia, który rozumiał każde moje spojrzenie, kochał, tulił się do mnie sam. Ten ból nigdy nie zniknie, wiem o tym doskonale, mam… Czytaj więcej »
STRACILAM WCZORAJ MOJE PSIE DZIECKO JEST MI CIEZKO NIE WIEM JAK SOBIE PORADZE ALE WIEM JEDNO ZE JUZ NIE CIERPI
Jestem tu, bo tak jak wszyscy poprzednicy szukam ukojenia po stracie najwierniejszej przyjaciółki Negry. Podarowała mi swoich 14 lat życia z moich 40. Z psami żyję ( żyłam ) od 32 lat. Odchodziły same w mniej lub bardziej tragicznych okolicznościach ( 8 i 10 lat). Teraz trzeba było ” walczyć” o godne odejście schorowanego, cierpiącego starego psa. Udało się wreszcie wczoraj ulżyć w cierpieniu po wielu miesiącach. Wiem jedno – nie da się na to ” przygotować”. Wiem, że ona już nie cierpi, ale mojego bólu to niestety nie zmienia. Wprowadzona ( 2? 3 lata temu? )ustawa mająca na celu… Czytaj więcej »
Aniu, ja straciłam swojego w środę po 13 latach z moich 40. Jestem z Tobą w tym bólu, chociaż nadal nie wiem jak oddychać, jak żyć – jestem na etapie ogromnego poczucia winy za eutanazję (za to że ja żyje on już nie), kwestionowania wszystkich podjętych decyzji, doszukiwania się tego czego nie zrobiłam, a co być może powinnam/mogłam, mimo konsultacji z 4 rożnymi lekarzami, w tym z najlepszym kariologiem i powiedzenia wprost wasz pies umiera – i opinii wszystkich w tym mojego męża że nie nie mogłam postąpić inaczej patrząc przez pryzmat jego dobra – chce Ci napisać chociaż na… Czytaj więcej »