Zęby mleczne u psa. Jeśli sprowadziliśmy dwumiesięcznego szczeniaka do domu, od razu musimy go przekonać, że chociaż wymiana mlecznych zębów na stałe jest drażniąca i bolesna, to lepiej, aby te ostre igiełki nie zostawiały krwawych szram na rękach i nie spowodowały także wymiany umeblowania.
Jednak nagłe wybuchy złości u zmieniającego zęby szczeniaka nie mają nic wspólnego z agresją; są równie naturalne jak płacz i niepokój ludzkiego niemowlęcia, któremu wyrzyna się pierwszy ząbek. Choć każdemu szczeniakowi dokuczają opuchnięte dziąsła, staje się pobudzony i niespokojny, ale nie każdy gryzie równie mocno i żadnemu nie musimy dawać się obgryzać.
Pomogą dwa słowa – „zanim” i „zamiast” oraz nagradzana nauka przyjmowania na polecenie pozycji „siad” – wdrażana od pierwszego dnia.
Zanim nasz maluch zacznie wygryzać narożniki mebli, powinien dostać do własnej dyspozycji to, co wolno gryźć – twardy kauczukowy kong wypełniony przysmakami, ogromny gnat wołowy lub preparowane gryzaki muszą być ciągle dostępne.
Jeśli powracający do domu właściciel obskakiwany jest przez chwytające zębami szczenię, nie pomoże odpychanie rękami ani okrzyki „nie wolno”. Zamiast tego lepiej kawałkiem suchej bułki naprowadzić szczeniaka w siad – nie tylko zajmie się sucharem, ale i zobaczy w nas rodzica wracającego ze zdobyczą do gniazda. „Siad”, powtarzane i nagradzane wiele razy dziennie, skutecznie powstrzyma próby naskakiwania i chwytania zębami.
Musimy też pamiętać, że nasz szczeniak jeszcze nie potrafi hamować gryzienia – bolesny pisk braciszka z miotu pobudzałby do mocniejszego szarpania za futerko. Dorosły pies pozwala szczeniakowi na wiele, ale ugryziony w ucho na pewno nie będzie piszczał, tylko ryknie lub unieruchomi malca – my nie będziemy piszczeć, ryczeć, ani przytrzymywać szczeniaka. Starczy zdecydowane „nie, siad” zanim maluch nas ucapi, byle natychmiast wskazać to „zamiast”. Zamiast opędzania się od szarpiącego za ubranie szczenięcia, zaproponujmy wspólne noszenie długiego szarpaka lub pościg za piłeczką. Nie narzucajmy się z czułościami – niejeden psi podrostek woli gryzące zabawy od nadstawiania łebka pod głaszczącą rękę.
Czyli, frunąc przez powietrze, z radosnym warkotem chwyta zębami co się da, nie wyłączając jakichkolwiek części ludzkiego ciała. To także nie jest agresja – zanim z lękiem pomyślimy o przyszłości, przygotujmy duży baniak po wodzie mineralnej. Uwiązany na sznurku będzie uciekać przed szarżującym szczeniakiem – walka z takim przeciwnikiem wystarczająco zajmie i zmęczy naszego malucha.
Od pierwszego dnia wszelkie smakołyki podajemy z otwartej, nieruchomej dłoni lub w sposób opisany w tekście o delikatnym pysku. Uczmy delikatności także wobec twarzy – szczeniaki, prosząc o nakarmienie, trącają i liżą pysk dorosłego psa. Jeśli w przypływie czułości przytulimy malucha, ale unikając polizania raptownie cofniemy twarz, szczeniak spróbuje przytrzymać nas za nos – oczywiście zębami, inaczej nie potrafi. Dlatego moje psy uczyły się spokojnego brania jedzenia nie tylko z otwartej dłoni. Branie na ręce i pochylanie się nad szczeniakiem oznaczało zapowiedź otrzymania smakołyka właśnie z ust.
Nie musisz tego robić, ale przynajmniej nie cofaj raptownie twarzy, jeśli już bierzesz szczeniaka na ręce. Nie obawiaj się szczenięcych zębów, ale nie pozwól się obgryzać – jeśli nie nadążasz z metodą „zanim i zamiast”, zaproś do domu trenera. Prawidłowe ustalenie wzajemnych relacji w tych trudniejszych dla ciebie i szczeniaka tygodniach zaprocentuje całym przyszłym wspólnym życiem.