Nosem.pl Pies w domu Pies uzależnia się od sytuacji
Możemy to wykorzystać, albo na własne życzenie utrudniać sobie komunikację z psem.
Konkretna sytuacja dla psa to także pozycja ciała przewodnika, pora dnia, pogoda, rodzaj obroży, nasz dobry lub zły humor, towarzystwo innych psów, asystowanie przy stole – domowy pies żyje w świecie pełnym zmiennych bodźców. Jest ich bardzo wiele; jednak pies doskonale zapamiętuje, jaka sytuacja towarzyszy wychodzeniu na spacer, podawaniu jedzenia, zabawie, jakie konsekwencje przynoszą wszelkie zachowania.
Jeśli zachowaniom psa czy przewodnika towarzyszą przyjemne doznania, jeśli pies odnosi jakąkolwiek korzyść, to bardzo prawdopodobne, że w takiej samej lub podobnej sytuacji swoje zachowanie powtórzy albo będzie koncentrować się na zachowaniu przewodnika. Oczywiście jeśli w jakiejś sytuacji zwierzę spotka przykrość, to najpierw będzie unikać tej samej lub podobnej sytuacji, dopiero potem zrezygnuje z własnych zachowań.
A nie można prościej tego opisać? Można. Przywołujemy psa do kuchni, gdzie przygotowujemy jedzenie. Pies zapamięta odgłos otwierania lodówki, zapach karmy, nakładanie jedzenia do miski – wezwanie do kuchni zostanie wystarczająco wzmocnione. To samo hasło przywołania na pewno nie będzie od razu zrozumiane na spacerze. Jeśli pies wyciąga kiełbasę z siatki pełnej zakupów, a właściciel z krzykiem szarpnie za obrożę, jest możliwe, że pies w obecności właściciela będzie tylko zezować na zakupy, ale tę samą kiełbasę znalezioną na spacerze pożre jak najszybciej. Jeżeli uczymy reakcji na polecenie „siad” stojąc przed psem, pies może nie zrozumieć tego samego polecenia, gdy odwrócimy się tyłem. To także jest inna sytuacja dla psa.
I nie powinniśmy się dziwić – te same słowa „siadaj, proszę” oznaczają dla nas inną sytuację gdy jesteśmy zapraszani do bogato zastawionego stołu niż „siadaj” w ustach szefa szykującego się do reprymendy.
Spieszymy się do pracy i chcemy, aby pies jak najszybciej załatwił potrzeby fizjologiczne. I natychmiast po fakcie przyprowadzamy psa do domu. Prawdopodobnie na kolejnych spacerach pies będzie dłużej szukał toalety, aby przedłużyć spacer – przecież nie o to nam chodziło! Zdecydowanie lepiej przed wyjściem napełnić psią miskę, oczywiście pies powinien to obserwować. Teraz po załatwieniu fizjologii pies sam jak najszybciej zrobi w tył zwrot, a my możemy przy okazji wprowadzać hasło „wracamy” czy „do domu”. Hasło zostanie prawidłowo skojarzone i nagrodzone oczekującą w domu miską. Mamy czas na długi spacer? Świetnie, to nie pokazujemy pełnej miski przed wyjściem. To samo dotyczy przywoływania – jeśli spacer kończy się pierwszym przywołaniem i zapięciem smyczy, pies nie będzie na słowo przywołania reagować z entuzjazmem. Zdecydowanie lepiej wiele razy przywoływać, zapinać smycz, nagradzać i odpinać smycz ponownie. Perspektywa dalszej swobody będzie dodatkową silną motywacją do każdego powrotu.
Nie chcemy, by pies, dochodząc na łąkę, wyciągał nam ręce z płuckami? Przecież sami tego uczymy, jeśli dochodząc odpinamy smycz. Wymaganie dwukrotnej zmiany pozycji przed każdym puszczeniem psa luzem nie tylko zapobiegnie ciągnięciu, ale i wzmocni reakcję na polecenia. Stworzymy po prostu samonagradzalną sytuację – zmiany pozycji zostaną nagrodzone swobodnym bieganiem, obejdzie się bez dodatkowych smakołyków. Podobnie podczas wizyty w gabinecie weterynaryjnym podanie nagrody bezpośrednio po badaniu może zwiększyć zniecierpliwienie podczas badania – pies czeka nie tylko na koniec wizyty, ale i na nagrodę. Zdecydowanie lepiej po badaniu wskazać dodatkową czynność, choćby właśnie siad – i za to nagrodzić zwierzątko.
Pora dnia to także doskonale zapamiętana sytuacja dla psa. Zmiana czasu nie podobała się ani trochę mojemu stareńkiemu maleńkiemu „azylowiczowi”. Wychodziliśmy przedtem pierwszy raz o szóstej rano – no to po zmianie czasu o piątej dla Malutka nadal była szósta i niecierpliwie przebierał króciutkimi łapkami. Trzeba było codziennie opóźniać wyjście o dziesięć minut – teraz możemy spać nawet do siódmej.
Malutek jest u mnie już pół roku, ale pierwsze trzy miesiące zajęły nam operacje ratujące życie zwierzątka. Nawiązywanie bliższych kontaktów nie jest łatwe – pies skojarzył moje ręce także z przykrymi dla siebie sytuacjami. Od dłuższego czasu ucząc przywołania demonstruję nakładanie jedzenia do miski i jak najczęściej karmię z ręki. Wczoraj odnieśliśmy ogromny sukces – na hasło „Malutek” pies podszedł do mnie nie tylko w kuchni, ale i w pokoju, i także wtedy gdy nie stałam, ale siedziałam na kanapie. Sytuacja „w kuchni jest jedzenie” zmieniła się w „jedzenie jest przy człowieku”. Następnym etapem będzie przywołanie, pochwała, przejście razem bodaj trzy kroki, powtórzenie imienia, pochwała i dopiero podanie nagrody.
Jeśli mamy jakikolwiek problem z wychowywanym od szczeniaka psem, trzeba bez gniewu przeanalizować, dlaczego zwierzak nagle nie odpowiada na pozornie wyuczone sygnały. Sprawdźmy najpierw, czy pies jest zdrowy, a potem co zmieniło się w nas lub w naszym otoczeniu. Jak najczęściej uzależniajmy psa od sytuacji samonagradzalnych – i starannie zobojętniajmy wszelkie inne.