Nosem.pl Pies w domu Mój pierwszy pies Słowa i emocje w komunikacji z psem
Na pewno każdy właściciel psa, także ktoś, kto dopiero poszukuje najlepszego przyjaciela, zaobserwował wielokrotnie, że wszystkie dźwięki wydawane przez psa są przede wszystkim wyrazem emocji. I z reguły są podkreślane mową ciała. Czy pies potrafi celowo mówić co innego szczekaniem, warczeniem i piskiem, a co innego wyrazem pyska i ustawieniem uszu? Nie spotkałam się z takim przypadkiem, chociaż oczywiście psy mogą zaskoczyć się nawzajem swoim działaniem, nawet sprowokować do nielichej awantury. Konrad Lorenz („I tak człowiek trafił na psa”) obserwował swoją sukę, która, gdy psy nieruchomiały grożąco, potrafiła podejść od tyłu, lekko ugryźć jednego z nich i z satysfakcją obserwowała nieuchronne starcie. Także mistrz podstępu, malinois Koliber, pozornie porzucał swoją zabawkę – gdy zainteresował się nią inny pies, Koliber miał pretekst do zademonstrowania kto tu rządzi. Jednak wyraźne zaproszenie do zabawy, choćby do przeciągania się gałęzią, nigdy nie prowadziło do nieporozumień.
Mówienie spokojnych, wręcz czułych słów, gdy tak naprawdę kipimy z gniewu jest bez sensu, podobnie jak i pochwała wyrażana niezadowolonym, a bodaj obojętnym, zdawkowym tonem. Pies nie może nas wtedy zrozumieć.
Jeden z wybitnych trenerów amerykańskich wymagał od swoich kursantów, aby wszelkie polecenia wypowiadali tym samym tonem, wypranym z jakichkolwiek emocji. No i dobrze, ale to były psy dorosłe, przygotowywane do startów w zawodach najwyższej rangi. Mogę spokojnie obojętnym głosem powiedzieć do dorosłego, już nauczonego elementarza psa „waruj, siad, aport, do mnie” – pies skupi się na moich słowach. Jednak zaczynając pracę z maluchem, wzmacniam każde polecenie własnymi dobrymi emocjami, dźwiękami wyrażającymi zachętę, pomagam zrozumieć mowę własnych gestów. Podczas pierwszych lekcji w naszym głosie powinna brzmieć wręcz entuzjastyczna zachęta, która wyróżni wypowiadane dźwięki od normalnej ludzkiej rozmowy, słyszanej przez domowego psa. A skoro zachęta, to i uśmiech by się przydał. Przecież psy nas obserwują i potrafią prawidłowo odczytać wyraz ludzkiej twarzy. Nie ma w tym nic dziwnego – zmiana wyrazu psiego pyska jest zawsze czytelną informacją dla drugiego psa.
Nie cieszy cię dzisiaj praca z psem, czujesz lęk, zdenerwowanie, niepokój? To daj sobie i psu spokój do jutra. A przed każdym treningiem przypomnij sobie, że do psa trzeba mówić inaczej niż do człowieka.
Na przykład – chcę nauczyć reagowania na słowo „siad”. No to NAJPIERW muszę skłonić psa, aby usiadł. Wszystko jedno, czy naprowadzę psa smakołykiem, zabawką przesuwaną nad psią głową, czy nacisnę na psi zad, podciągając smycz do góry lub wykorzystam samorzutne siadanie – słowo „siad” może być wypowiedziane pierwszy i setny raz dopiero wtedy, gdy pies siada lub już usiadł. Sto pierwszy raz wydam polecenie wcześniej, jeśli mam absolutną pewność, że zwierzak już wie o co chodzi i zareaguje prawidłowo. Zbyt wczesne wypowiadanie jakiegokolwiek słowa utrudnia lub uniemożliwia psu zrozumienie o co chodzi. Jeśli kilkakrotnie powtarzam to samo polecenie – to uczę moje zwierzątko siadać na „siad, siad, siad” wypowiadane z coraz większym naciskiem. A że zwiększony nacisk w głosie, wyraz naszego niezadowolenia, jest deprymujący dla psa i może być rozumiany niczym groźba – no to sama psuję pracę sobie i psu.
Nasz dom powinien być miejscem dobrze poznanym przez szczeniaka, miejscem całkowicie bezpiecznym. I dlatego pierwsze lekcje trzeba zaczynać w domu, nie na spacerze, nie podczas spotkania w psiej szkółce. To bardzo łatwe – starczy dopasować odpowiednie słowa do tego, co szczeniak robi sam z siebie. Zwierzątko tupta za mną do kuchni, mówię „dobrze, idziemy”; wsuwa mordkę do miski, usłyszy „dobrze, twoje”; gdy chwyta zabawkę – nazywam tę zabawkę lub mówię „trzymaj”. Od pierwszego dnia, bo wtedy malec najbardziej chłonie wszelkie otrzymane od nas informacje. No i każdy nasz błąd popełniony w komunikacji ze szczeniakiem zostanie bardzo silnie utrwalony – w świecie zwierząt nie ma czasu na egzaminy poprawkowe, od zrozumienia sygnałów przekazywanych przez dorosłych zależy życie ich potomstwa.
Najlepiej byłoby oczywiście, aby wszyscy domownicy używali tak samo brzmiących słów. Psu będzie trudniej zrozumieć o co chodzi, jeśli pan mówi „waruj” a pani „leżeć”. Naprawdę potrzebny jest jednakowo brzmiący słownik psio-ludzki; możemy wysilić nieco pamięć i nie utrudniać życia zwierzątku.
Bardzo częstym błędem jest mówienie do szczeniaka lub dorosłego psa „nie bój się”. A przecież słowo „nie” we wszystkich dotychczasowych komunikatach wyrażało dezaprobatę, oznaczało „nie zgadzam się na to, co robisz” lub, co gorzej, „gniewam się, uważaj, bo oberwiesz”. Mówiąc „nie bój się” najczęściej wzmocnimy lęk. Jeśli szczeniak się czegoś przestraszył, przekonajmy naszym zachowaniem, że nic groźnego się nie dzieje, że całkowicie panujemy nad sytuacją. A konkretny przykład? Proszę bardzo, zjeżony szczeniak cofa się przed przewróconym kubłem na śmieci, obszczekuje pomnik zauważony w parku. No to podchodzę pierwsza, trącam kubeł czy uderzam pomnik, zachęcam szczeniaka do podejścia, chwalę i natychmiast nagradzam.
Nawet jeśli nauczyliśmy psa dawania głosu na hasło „szczekaj”, to nie można łączyć słowa zakazu ze słowem określającym przedtem wymaganą czynność. Pies szczeka – mówię „nie, waruj” zamiast tak częstego „nie szczekaj”!. Prawidłowe „nie” musi znaczyć „zmień zachowanie”, czyli skuteczna reakcja na to, że pies ciągnie, to słowa „nie, siad” lub „nie, idziemy”. Oczywiście o ile wcześniej zwierzątko zrozumiało, jakiej czynności towarzyszy słowo „siad” lub „idziemy”.
Imię – przyznajmy szczerze – czy na pewno nigdy nie wypowiadamy imienia naszego malca grożącym tonem? Jeśli wrzeszczę „Burek, co ty robisz”, to nie ułatwię sobie najczulszego przywoływania psa tym imieniem na spacerze. Pies będzie reagować tylko na ton głosu. Na słodkie „Burek” podbiegnie merdając, na groźne „BUREK” zacznie czołgać się poddańczo albo wstrzyma się z podejściem.
A co ze słowami pochwały? Tych nigdy nie jest za dużo.
Za często zapominamy wylewnie chwalić szczeniaka za oczekiwane przez nas zachowanie. Za rzadko chwalimy także wszystkie psie entuzjastycznie wyrażane emocje. Chwalić za to, że szczeniak radośnie naskakuje na nas łapkami? Oczywiście, nasza pochwała zostanie skojarzona z psią radością, za chwilę naprowadzimy w siad, zakończone taką samą pochwałą. No i już mamy rozmerdolone „siad” zamiast naskakiwania.
Możemy mówić co tylko chcemy w chwilach wspólnej zabawy, czułości okazywanych szczeniakowi. Pies brzmienie tych słów i wyraz naszej twarzy skojarzy z dobrymi doznaniami. Jeśli skarcimy psa ostrym głosem, pies nam to wybaczy – zwierzęta potrafią mówić sobie „nie”. Ale po każdym „nie” natychmiast musimy wskazać czynność akceptowaną w tej właśnie sytuacji, aby pies usłyszał serdeczne „dobrze”, gdy tylko zmieni zachowanie.
Nie wierzę w genialnych trenerów nie popełniających żadnych błędów, nie wierzę w uniknięcie jakiegokolwiek błędu przy wychowaniu pierwszego w życiu psa. Byle kontrolować przede wszystkim własne, nie tylko psie emocje. I sto razy częściej mówić „dobrze” niż „nie”.