Nosem.pl Pies w domu Sylwester z psem coraz bliżej … jak przygotować psa
Sylwester z psem, czyli coraz bliżej ten upiorny tydzień – upiorny nie tylko dla wielu domowych zwierzaków. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego wartość jakiegokolwiek święta, rocznic czy wydarzeń trzeba podkreślać rozbłyskiem fajerwerków i wybuchami petard – ale tradycja jest zbyt długa, aby dało się skutecznie ograniczyć bodaj czas i miejsce tego rodzaju rozrywek.
Oprócz oczywistych środków ostrożności (wyprowadzanie tylko na smyczy i z adresatką przypiętą do obroży, unikanie miejsc gromadzenia się miłośników huku i wrzasku, ewentualny wyjazd tam, gdzie ilość decybeli będzie ograniczona) można i trzeba już teraz zacząć przyzwyczajać Reksia do raptownych łomotów i rozbłysków.
Spacer w miejscach o większym natężeniu hałasu (dworzec kolejowy, ulica obok sportowej strzelnicy, a nawet przejście obok głośnego placu budowy) da już trochę informacji o wrażliwości naszego zwierzaka. Ale niezależnie od tego, proponuję zacząć przygotowania do domowego sylwestra. Skupienie na jakiejkolwiek pracy i zabawie na pewno obniża poziom lęku i stresu.
Zaczynamy od najzwyklejszych ćwiczeń – niby dlaczego pies nie mógłby w mieszkaniu codziennie przez pół godziny chodzić przy nodze, siadać, warować, zostawać w wyznaczonym miejscu? Gdy Reksio już wie, że to są bardzo opłacalne treningi, skutkujące nagrodami i radością właściciela, wprowadzamy utrudnienia. To może być na przykład włączenie głośnego miksera, jazda odkurzaczem obok warującego psa, puszczanie coraz głośniej filmu z nagranymi hukami i strzałami – ale pod absolutną kontrolą; nie chcemy przecież przestraszyć Reksia, tylko budować dobre emocje i stopniowo zobojętnić na wszelkie niespodzianki.
Niejeden z nas miał przykrą okazję przekonać się, jak trudno odwołać młodego zwierzaka od pogoni za sarną, lisem czy zającem – syk sztucznych ogni ani wybuch racy w momencie pobudzenia pościgiem nie miałby znaczenia dla psa. Wprawdzie nie zaprosimy do domu lisa ani sarny, a pościgu za zwierzyną musimy oduczyć w każdy możliwy sposób, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać wrodzoną pasję łowiecką dla zobojętnienia sylwestrowych atrakcji.
W słowniku każdego trenera jest przecież pojęcie zdobyczy zastępczej – aport, piłeczka czy szarpak mogą obudzić wystarczająco silne emocje. Podobnie jak praca węchowa, która jest dla psa jednocześnie naturalną, wrodzoną potrzebą, podnietą i nagrodą. Wszystkie domowe ćwiczenia mogą i powinny stanowić wstęp do budowania pasji pracy, także nauki szukania w domu dowolnego przedmiotu – czy to nazwanego, czy o podanym wcześniej zapachu. Przedmiotu, który stanie się dla psa symboliczną zdobyczą i wystarczająco skupi na sobie uwagę zwierzaka.
Koliber (Colombo Hanako, pierwszy malinois w Polsce), reagował wręcz furią na nagłe huki i rozbłyski – nawet w czasie burzy usiłował, skacząc do góry, zębami łapać błyskawice. Pierwsze zimowe święta przetrwaliśmy z trudem. Przed kolejnym sylwestrem zorganizowałam więc wiele domowych polowań, tyle że na kłębuszek wełny. Oczywiście najpierw w zabawie upewniłam psa, że jest to niesłychanie cenna zdobycz – również dla mnie. Kłębuszek chowałam w najrozmaitszych miejscach, także w przedziurawionych metalowych i tekturowych pudełkach i w pojemnikach na jajka, rozrzucanych po podłodze.
Na krótko przed północną sylwestrową kanonadą schowałam pojemnik z kłębuszkiem pod ustawioną na podłodze sporą piramidką, zbudowaną z pustych pojemników, pudełek i pudełeczek. Nakazałam psu grzeczne warowanie dwa metry przed piramidką, położyłam się obok lekko powstrzymując go rękami. I tak we dwoje czekaliśmy czy aby kłębuszek sam nie wyjdzie z ukrycia – pozorne powstrzymywanie oczywiście dodatkowo pobudzało psa. Dokładnie z wybiciem północy dałam wyczekiwane hasło „szukaj” i bardzo już zniecierpliwiony Koliber runął na piramidkę.
Pasja polowania wygrała z noworoczną kanonadą – kłębuszek został odnaleziony, a ja miałam niezłą zabawę ze sprzątaniem porozrzucanych i ponadgryzanych w pośpiechu pudełek. Naprawdę było warto – wszelkie rozbłyski i wystrzały, także odgłosy uderzenia piorunów podczas najsilniejszej burzy stały się dla psa zupełnie obojętnym, niegodnym uwagi tłem.
Zdecydowanie trudniej przekierować emocje psa, który boi się burzy i hałasu – ale sukcesy odniesione w „domowym” polowaniu na pewno podnoszą pewność siebie i także na pewno nie zaszkodzą. Natomiast wszelkie farmakologiczne środki, mające na celu uspokojenie zwierzaka, można stosować tylko w porozumieniu z lekarzem weterynarii. Lepiej nie dowierzajmy reklamom…
Sprawdź również jak przygotować psa do sylwestra.