Nosem.pl Szkolenie psa Pomocne gesty podczas szkolenia psa
Wiemy doskonale, a przynajmniej powinniśmy wiedzieć, że pies nie rozumie naszych słów tak jak człowiek. Psy – niezależnie od szczekania, warczenia, pisku czy jakiejkolwiek wokalizacji – dysponują posuniętą do perfekcji komunikacją mową ciała. Samo przypadnięcie na przednie łapy, merdnięcie ogonem lub odsłonięcie zębów ma bardzo wiele odmian – i to dynamicznych, ciągle zmieniających się odmian. Nic więc dziwnego, że przy pierwszym własnym, samodzielnie szkolonym psie trudno nam unikać błędów w komunikacji pozawerbalnej.
Ale skoro gesty i mowa ciała to sygnały ważniejsze dla psa od słów – możemy doskonale ułatwić sobie szkolenie, łącząc na początku komendy słowne ze zrozumiałymi dla psa gestami. No i staramy się, aby i gesty i polecenia oznaczały dla psa to samo.
Jeśli uczymy psa aportowania przez przeszkodę, a sami rzucimy aport nie na wprost, może się zdarzyć, że pies aport przyniesie – ale ominie przeszkodę bokiem, bez skoku. To oczywiście nasz błąd; nie tylko miejsce, gdzie aport leży, ale przedtem ruch ręki wyrzucającej aport wskazuje psu kierunek pracy, jest ważnym sygnałem informacyjnym dla psa. Na pewno nie jestem mistrzynią precyzyjnych rzutów, więc ucząc aportu przez przeszkodę często celowo rzucałam aport w bok, naprowadzając potem gestami psa tak, aby ćwiczenie wykonał prawidłowo, niezależnie od moich przypadkowych błędów. Wprowadzałam też na początek dwa hasła – „przeszkoda, aport” i „z powrotem” – po jakimś czasie, gdy pies zrozumiał i zapamiętał całe ćwiczenie, mogłam już z naprowadzania na powrotny skok z aportem i z drugiego hasła zrezygnować. Pies zrozumiał, że hasło „przeszkoda, aport” oznacza „skocz przez przeszkodę, poszukaj aportu, wróć z aportem do przeszkody, skocz z aportem, biegnij do przewodnika, siadaj przed nim, oddaj aport do rąk”, ufff.
Psu to oczywiście ułatwia zrozumienie zadania, jednak na egzaminie sędzia ma prawo ocenić nawet nieznaczny ruch głową jako drugą, oprócz głosu, komendę. Ale w trakcie szkolenia, nie na zawodach, możemy jak najbardziej świadomie przekazywać psu dodatkowe sygnały mową ciała. I stopniowo rezygnujemy z podwójnych sygnałów – potem, zależnie od sytuacji, wydamy polecenie tylko gestem lub tylko słowem.
Jeśli uczymy psa pozostawania w wyznaczonym miejscu, wszystko jedno czy na stój, siad czy waruj, możemy pomóc sobie i psu „kocią łapą” – rozcapierzone, usztywnione palce dłoni, ustawione podobnie do kociego sygnału ostrzegawczego, są sygnałem zrozumiałym dla psów. Rozpostarta przed psim nosem lewa dłoń, przy jednoczesnym wyrzucaniu aportu prawą ręką, skutecznie pomoże psu pozostać na miejscu – do czasu podania hasła oznaczającego bieg po aport. Zresztą ostrzegawczo uniesiona dłoń to sygnał „stop” czytelny i dla ludzi – a niby jak policjant kieruje ruchem przy wyłączonych światłach? Gestami zrozumiałymi dla każdego, bez konieczności opanowania jakiegokolwiek języka.
A że łatwiej nam utrzymać tę samą długość kroku i szybkość przemieszczania się w powtarzalnym rytmie – najpierw sami nauczmy się odpowiedniego rytmu, potem dopiero w parze z psem. I wtedy skrócenie naszego kroku czy wyżej uniesione kolano będzie dla psa czymś w rodzaju absolutnie zrozumiałej przedkomendy.
Także bardzo łatwo możemy siedzącemu przy nodze psu zasygnalizować – dodatkowo, oprócz słownego polecenia – czy ma pozostać w pozycji siad, czy ruszyć z nami. Wspólny marsz zaczynamy zawsze lewą nogą, ewentualnie na początku z przypomnieniem nagrody trzymanej w dłoni. Jeśli pierwszy krok zrobimy prawą nogą – będzie to dla psa sygnałem wzmacniającym polecenie pozostania w miejscu. To także przedkomendy, doskonale rozumiane przez psa.
No to popatrzcie teraz na filmiki o pomocnej mowie ciała i o przedkomendach.
Materiał filmowy dzięki Joanna Wołodźko-Dagnan