Nosem.pl Szkolenie psa Szkolenie psa, indywidualne czy grupowe
Wybór należy do nas – oczywiste, że szybciej zrobimy postępy, jeśli trener skupia się na pracy z tylko jednym psem, koryguje natychmiast każdy błąd, jednak uważam, że na szkoleniu indywidualnym nie można pracy zakończyć.
I rzadko zdarza się, aby na ringu dochodziło do wzajemnych ataków psa na psa. To oczywiste – psy nie mogą skoncentrować uwagi na ewentualnym jednym konkurencie, skoro i przed, i za każdym zwierzakiem biegnie inny. Podobna sytuacja ma miejsce podczas szkolenia grupowego. Do tego dochodzi jeszcze naturalne naśladownictwo zachowań – nowy, wprowadzony do pracującej grupy pies może samorzutnie naśladować to, co robią pozostałe zwierzaki.
Na pierwszym, dwugodzinnym spotkaniu, jeszcze bez psów, omawiano program szkolenia – czego w i jaki sposób będą uczyć się zwierzaki. (A tak przy okazji – uprzedzano, że za uderzenie psa wylatuje się z kursu natychmiast). Chodzenie oraz bieg przy nodze na smyczy i bez smyczy, przywołanie, stawanie do badania (czyli akceptacja dotyku przez obcego człowieka), pozostawanie na siad i waruj pojedynczo i w grupie, wreszcie aportowanie – wszystkie te umiejętności psy miały opanować w trzy miesiące. Psy ras polskich zwolnione były z opłat, a i zwierzaki przygarnięte z azylu mogły liczyć na zniżki. Wielu uczestnikom kursów wystarczało, by pies przestał ciągnąć na smyczy – ci, którzy dotrwali do końca, zdawali egzamin na stopień psa towarzyszącego dwukrotnie przed komisją egzaminacyjną. Dla psów rasowych ten drugi egzamin był przeprowadzany na wystawie psów. Dobrym obyczajem Krakowskiego Oddziału było przeprowadzanie w połowie kursu egzaminu próbnego dla wszystkich chętnych oraz demonstracja pracy już wyszkolonego psa.
Najtrudniejszy był oczywiście egzamin na wystawie. Ring posłuszeństwa cieszył się ogromnym zainteresowaniem – nieraz zdecydowanie większym niż ringi piękności. Była to i doskonała reklama szkolenia – egzamin zdawały psy różnych ras – i rzetelny sprawdzian współpracy psa z przewodnikiem w naprawdę niełatwych warunkach. Widzowie stali przecież niemal o krok od pracującego psa; słychać było głośne komentarze, czasem oklaski, a dodatkowo na wszystkich sąsiednich ringach piękności także biegały podekscytowane psy. Zwierzak, który w takich warunkach, puszczony bez smyczy, bezbłędnie reagował na polecenia przewodnika, naprawdę był doskonale wyszkolonym psem.
Tym bardziej proponowałabym, aby kursy podstawowego posłuszeństwa, takiego potrzebnego na co dzień, nie na zawody, wybierać tam, gdzie po pierwszych zajęciach indywidualnych psy łączy się po sześć lub osiem zwierzaków w grupie. Pies szkolony tylko indywidualnie, tylko w izolowanym terenie, bez jakichkolwiek bodźców rozpraszających, odwracających uwagę, nie poradzi sobie w najprostszych codziennych miejskich sytuacjach. Zajęcia indywidualne prowadzone na boisku powinny być uzupełnione treningiem na miejskich ulicach; oczywiście wtedy już tylko na smyczy.
A jeśli akurat tam, gdzie mieszkamy, nie ma żadnej szkółki? Pozostaje poszukać wśród znajomych bodaj jednego chętnego do wspólnej pracy. Jeśli nie nauczymy własnego psa obojętnego mijania nie tylko pieszych, biegaczy, rowerzystów, ale i ludzi z psami, każdy spacer będzie źródłem stresu, a nie przyjemnym odpoczynkiem. W następnych Notatnikach znajdziecie dokładne informacje, razem z filmami, jak samodzielnie prowadzić pierwsze ćwiczenia na dwa lub na trzy psy.
A teraz – popatrzcie na filmy – niewielki przedegzaminacyjny sprawdzian wyszkolenia psów. Najpierw oceniamy, na ile psy, jeszcze na smyczy, koncentrują się w biegu obok przewodnika. Dopiero potem – bez smyczy. No i pytanie – jaka sytuacja jest trudniejsza dla warujących psów – czy wtedy, gdy trzeci pies przebiega na wprost, czy kiedy podbiega od tyłu?