Nosem.pl Szkolenie psa Nagroda dla psa, czyli z sercem do psa
Do psa trzeba podejść z sercem, koniecznie z sercem podanym na dłoni. Najlepiej z ugotowanym indyczym, i to nie całym, ale z odkrojonym kawałeczkiem. Ugotowane nie przykleja się do rąk, indycze mięso ponoć jest zdrowsze, a już na pewno nadmiar tłuszczu łatwiej odkroić z indyczego niż z kurzego serca. Wielkim paluchem można przycisnąć przysmak do wnętrza dłoni i podsunąć otwartą dłoń pod psi pysk. W ten sposób podany smakołyk nie będzie połknięty razem z koniuszkami palców, a pies doskonale zrozumie nasze serdeczne intencje…
Tak bardzo sami lubimy dostawać nagrody, tyle do końca życia siedzi w nas z dziecka, któremu rozjaśnia się buzia, gdy ktoś chowając ręce za plecy mówi – mam niespodziankę… I tak niechętnie przyjmujemy do wiadomości, że NIEREGULARNA smakowita nagroda dla psa jest niezbędnym elementem procesu wychowania i szkolenia.
Ale podawana niemal mechanicznie, co chwilę podczas treningu, nie tylko traci na wartości, także utrudnia skupienie psa na pracy. Ciastko, oczekujące na dziecko po każdym powrocie ze szkoły jest zdecydowanie mniej warte niż ciastko obiecane, stawiane na stół okazjonalnie, po zaliczonej klasówce. Ale i to okazjonalne jest naprawdę mniej cenione niż ciastko-niespodzianka. Dlatego warto nagradzać psa bez powodu – to znaczy powód jest, taki, by zwierzakowi uprzyjemnić dzień i nas samych, a już szczególnie nasze ręce. (Oczywiście są zwolennicy głodzenia zwierzęcia czy zadawania bólu tak, aby pies szybko skojarzył możliwość zaspokojenia głodu lub uniknięcia bólu z oczekiwaną przez trenera czynnością – każdy z nas może wybrać metody i trenera, pies takiego wyboru nie ma.)
W ten sposób uczę moje zwierzątko delikatności wobec rąk, uczę, że ręka zbliża się do psiej głowy w jak najlepszych zamiarach. Pies akceptuje polizanie pyszczka z boku przez drugiego psa – w ten sposób mogą być wyczyszczone miejsca, do których własny psi jęzor nie sięga – ja chcę, aby moje dotkniecie przyjmowane było z podobnym zaufaniem, chcę wypracować coś więcej niż tylko tolerowanie zbliżającej się dłoni. Jeśli pies całkowicie zaufa moim dłoniom, bez trudu obejrzę wszystkie zęby, usunę początki gromadzącego się kamienia nazębnego. Także bez wizyty u lekarza weterynarii sama palcami wydłubię drzazgę uwięzłą miedzy najpotężniejszymi łamaczami szczęki.
Zaufanie do dłoni, dotykających boków psiej głowy, pomoże zrozumieć, że hasło „trzymaj” oznacza „trzymaj każdy aport bez podgryzania”. Podobnie łatwo nauczę, że hasło „daj” – oznacza „wypuść do moich rąk cokolwiek trzymasz w zębach” – wszystko jedno, czy to regulaminowy aport, szarpak, czy surowe jajko. No i na jedno hasło mogę umieścić zaraz za kłami, w poprzek psiego pyszczka, nie tylko surowe jajko, ale i pęto kiełbasy – i po dobrej chwili odbiorę nietknięte.
Przecież szczenię dostaje jedzenie z pyska dorosłych psów i nie kaleczy fafli ofiarodawcy. Dlatego łatwo odebrać własnymi zębami bodaj kawałek chleba przed chwilą podobnie podany psu, ale to jednak trochę niewygodne na co dzień – nawet przed sporym zwierzątkiem musiałabym klękać.
Na co dzień całkiem wystarczy absolutne zaufanie do rąk; a takie zaufanie pomaga psu koncentrować się na najdrobniejszych gestach dłoni. Mogę wtedy polecenia wydawać bez słowa, mogę podawać psu dowolny przedmiot i odbierać, kiedy zechcę. To zresztą niezły sposób, aby zobojętniać psu wszystko, co dzieje się dookoła. Przecież każda trzymana już w pysku zdobycz, także ta symboliczna, dodaje pewności siebie, jest jak awans na najwyższe stanowisko i w oczywisty sposób zmniejsza chęć do jakichkolwiek konfrontacji z innymi psami. (Tu serdecznie pozdrawiam Pana, który widząc idącego obok mnie na smyczy sporego malinois, trzymającego aport w zębach, natychmiast podał aport swojemu rottweilerowi. Oba dorosłe samce minęły się bez prób zawierania znajomości, chociaż uniesionymi głowami i napiętymi mięśniami każdy z nich wyraźnie mówił drugiemu „pan nie wie, kim ja jestem”.)
Nasz najlepszy przyjaciel szybko zrozumie, że ręce równie dobrze przekazują sygnały działania, aprobaty i dezaprobaty, ale przede wszystkim są źródłem każdego dobra; jeśli cokolwiek odbierają, to po to, by za chwilę dać.
I dlatego właśnie od pierwszego dnia podchodźmy do szczeniaka z sercem, po prostu z sercem na dłoni.
Malinois także potrafi oddać szarpak bez dyskusji, ale lepiej nie wymagać tego na dzień dobry od żadnego psa…