Nosem.pl Sport dla psa Rally Obedience. Liczy się drużyna!
Rally Obedience – posłuszeństwo na luzie, rozmowa z Olgą Nylec, która sprowadziła Rally-O do Polski, kontaktując się z twórcą tego sportu. Olga Nylec jest właścicielką szkoły Psiok i marki Redog. Wraz ze swoimi psami trenowała wiele psich dyscyplin sportowych, m.in. agility, obedience, flyball, frisbee, tropienie. Obecnie skupia się na Rally-O, noseworku, brainworku i Do As I Do. I właśnie z tego wraz z prawie 9-letnią suczką rasy border collie czerpie najwięcej radości.
Rally Obedience potocznie Rally-O, to psie posłuszeństwo na luzie.
Rally-O stworzone zostało przez Charlesa L. „Bud” Kramera, który pragnął sportu z „lżejszymi” zasadami, w którym chodziłoby bardziej o zabawę, a nie szwajcarską precyzję charakteryzującą obedience. Rally-O można tłumaczyć jako „rajd posłuszeństwa”, aczkolwiek nie szybkość jest tu najważniejsza. Jest to połączenie elementów psiego posłuszeństwa przydatnych na co dzień w życiu z psem oraz agility.
Jeśli chodzi o agility, to ogranicza się ono do skoków przez przeszkody, zatem nie ma tuneli, czy innych elementów charakteryzujących ten sport. Rally-O zawiera dużo elementów z obedience, jednak zgoła się od niego różni. Budowi nie chodziło o stworzenie podobnego sportu. Zależało mu na dotarciu do szerszego grona odbiorców. I tak Rally-O różni się od obiedence nie tylko precyzją, czy raczej jej brakiem w wykonaniu poszczególnych komend. W Rally-O można chwalić psy w dowolnym momencie rajdu, zarówno słownie jak i poprzez głaskanie psa. Można również bezkarnie powtarzać komendy, czy też nagradzać psa smaczkami podczas rajdu. Myślę, że ciekawe w Rally-O jest również to, iż ustawienie stacji – zadań na torze (które mają formę również graficzną), jest zawsze w innej kombinacji.
Aby zachęcić różne grupy wiekowe do udziału w zawodach stworzone zostały klasy i kategorie biorące pod uwagę wiek psa, wiek przewodnika, czy poziom zaawansowania drużyny. Mamy zatem kategorię dla dzieci do 8 roku życia (KIDS), dla dzieci starszych (JUNIOR), dla szczeniąt (PUPPY) dla psich seniorów (SENIOR) oraz psów powyżej 12 m-ca życia wraz z pełnoletnimi przewodnikami (KLASA 1,2,3, MISTRZOWSKA). Ilość stacji – zadań jest różna i zależna od klasy/kategorii. I tak na przykład w kategorii Kids czy Puppy drużyny mają do wykonania tylko 8 zadań. Klasa 3 i Mistrzowska (najwyższa) aż 21 zadań do wykonania na torze Rally-O.
To jest myślę bardzo ciekawa historia… Zajmuję się zawodowo szkoleniem psów od 2008 roku. W 2009 roku trafiła mi się bardzo fajna grupa kursantów z fantastycznymi psami. Ukończyli u mnie kurs psiego przedszkola, psiej podstawówki i gimnazjum. I ciągle im było mało… Chcieli więcej. Wtedy to zaczęłam bawić się z nimi w tropienie. Mówiąc w skrócie, chowaliśmy się po lasach, a psy nas szukały. Ale i to było dla nich za mało… Chcieli więcej zajęć i nowych wyzwań. Zaproponowałam im, że utworzymy Klub Psioka i będziemy przygotowywać się do zawodów obedience. Najzabawniejsze było to, że od razu się zgodzili, nie wiedząc, co to jest obedience. Poprosiłam ich, aby na YouTube obejrzeli starty obedience.
I to był błąd. Podczas kolejnych zajęć wszyscy oświadczyli, że chyba zwariowałam, że ich psy się do tego nie nadają, że to jest za trudne. Odstraszyła ich precyzja wykonywania ćwiczeń i brak możliwości szerszej komunikacji z psem. Wierzcie mi, że ich psy wszystkie komendy z klasy 1 obedience miały bardzo dobrze opanowane! Na nic zdały się moje przekonywania… Zaproponowali układ. Miałam wystartować z moim czekoladowym labradorem o imieniu Lebron w zawodach obedience. Jak mi dobrze pójdzie, to będę mogła przygotowywać ich w Klubie Psiok do zawodów. Ponieważ jestem w gorącej wodzie kąpana, od razu zaczęłam szukać, gdzie odbywają się najbliższe zawody obedience. Zapisałam się i na przygotowanie miałam tydzień czasu. Co zabawne, wtedy dopiero zaczęłam czytać regulamin obedience.
Jedyną dla nas nowością był skok przez przeszkodę tam i z powrotem do przewodnika. Lebron jednak szybko to opanował. Pojechaliśmy na zawody. Nerwy zaczęły się jak zobaczyłam wszystkie te owczarki. Co ja tu robię z labradorem. Byliśmy jednak przygotowani. Jedyne na czym mogłam polec, to było przedstawienie się sędziemu, gdzie sędzia mógł dotknąć psa. Nie, nie dlatego, że Lebron by go zjadł. Raczej zalizał na śmierć, nie utrzymując pozycji przy nodze. Mam jednak to szczęście, że moje psy jak czują, że jestem zdenerwowana, to chodzą jak w szwajcarskim zegarku. Nic nie jest w stanie ich rozproszyć, byle tylko Pańcia się w końcu wyluzowała (uśmiech). Nie byłam chyba jeszcze nigdy tak zdenerwowana, nawet zdając maturę. Plan jednak został wykonany w 100%, gdyż zdobyliśmy miejsce na podium, na które nawet nie liczyłam. A jednak udało się zająć 2 lokatę…
Wróciłam do moich klubowiczów dumna i podekscytowana. Grupa mi pogratulowała, ale stwierdzili, że Lebron jest wyjątkowy, a ich psy jednak się do obi nie nadają…
Zaczęłam więc szukać alternatywy. Znalazłam w Stanach Zjednoczonych informację o Rally-O. Bardzo mnie ten sport zaciekawił i zdecydowanie to było to, na czym moim kursantom zależało! Rally-O było też zgodne z moim podejście do szkolenia psów. Zależało mi, aby zachęcić przewodników psów domowych do większego zaangażowania w urozmaicanie życia psom. Rzeczywistość jest taka, że większość psów w tygodniu zalicza tylko spacery wokół bloku. Zawsze chciałam dla nich więcej.
Obi nie jest dla każdego, zwłaszcza teraz, kiedy wskoczyło na wyższy poziom. W chwili obecnej, bez długich przygotowań, nie zdecydowałabym się wystartować w zawodach obi a już na pewno nie zajęłabym miejsca na podium. Skontaktowałam się z twórcą dyscypliny p. Kramerem. Opowiedziałam, że chciałabym wprowadzić Rally-O do Polski. Po otrzymaniu oficjalnej zgody wraz z jego córką, dopracowałyśmy regulamin i tak to się właśnie zaczęło…
Przygotowania trwały równo rok. I tak w 2011 roku zorganizowałam pierwsze nieoficjalne zawody dla grupy osób z niepełnosprawnością. 11 osób z psami przewodnikami po jednodniowym wykładzie i zajęciach praktycznych na stacjach, wystartowały w zawodach. Wszystkie zaliczyły swoje rajdy z odpowiednią ilością punktów i mieszcząc się w czasie 4 minut. Zawody te, pokazały mi, że to jest to! W 2012 roku pod Bydgoszczą odbyły się pierwsze oficjalne zawody Rally Obedience. W tym roku obchodzimy dziesięciolecie! Jestem z tego bardzo dumna, gdyż zaangażowałam się w to całym sercem, poświęcając ogromną ilość swojego i mojej rodziny czasu. Mam wspaniałego 11-letniego syna i 5-letnią córeczkę oraz męża, który wspierał mnie w tych działaniach. Cel chyba został osiągnięty. W zawodach owszem startują osoby przygotowujące się, czy startujące w obi. Jednak zdecydowaną większość stanowią osoby, które gdyby nie Rally-O, nie startowałyby w innych zawodach. Dzięki temu ich psy mają regularne treningi a przewodnicy budują z nimi fantastyczną więź.
Zdecydowanie nie wszyscy lubią rywalizację ze względu na stres czy adrenalinę, które towarzyszą podczas startów. Również nie każdy pies nadaje się do udziału w zawodach, podczas których sporo się dzieje i jest dużo psów oraz ludzi. Mniej więcej połowa moich kursantów bierze udział w zawodach. Druga połowa chodzi na zajęcia, aby zapewnić psu aktywność czy utrwalać elementy psiego posłuszeństwa, które potrzebne są na co dzień w życiu z psem. Część osób traktuje zajęcia czysto terapeutycznie dla swoich psów. Ponieważ panuje u nas luźna atmosfera, niektórzy przewodnicy przychodzą tu po prostu miło spędzić czas. Każdy ma inny cel. Myślę, że podobnie jest w innych psich szkołach, gdzie trenują Rally-O.
Podczas samych zawodów panuje dobra atmosfera. Część zawodników z różnych klubów zna się i nawzajem się dopingują. Oczywiście jest też rywalizacja, ale ta zdrowa. W Rally-O fajne jest to, że tor jest zawsze inny, więc nie można nauczyć się schematu. Za każdym razem sędzia może kogoś zaskoczyć ustawieniem stacji, czy odległości między nimi. Liczy się drużyna! Nie wystarczy mieć dobrze wyszkolonego psa, samemu też trzeba dać z siebie wszystko i nie popełnić błędu. Trzeba znać regulamin i nauczyć się „czytać” stacje-znaki. Kiedyś prowadząc dwudniowe seminarium Rally-O we Wrocławiu, wraz z organizatorem Pawłem (pozdrawiam go serdecznie), postanowiliśmy na koniec zrobić takie mini zawody. W zawodach mogły wziąć udział nie tylko osoby z kursu, ale również i takie, które w nim nie uczestniczyły. Znalazło się kilka dodatkowych chętnych osób.
Wśród nich był chłopiec, nastolatek, który przedstawił się jako Mistrz, Vice Mistrz i wymieniał jeszcze więcej mistrzowskich tytułów, które zdobył wraz ze swoim psem na zawodach obi. Zaimponował mi, gdyż naprawdę tych tytułów było sporo. Grzecznie zapytał, czy będzie to w porządku wobec pozostałych uczestników zawodów, gdy wystartuje. Nie odebrałam tego za przechwalanie się z jego strony. Wydaje mi się, że naprawdę uważał, że może to być nie fair. Zapytałam się go, czy przeczytał regulamin i zapoznał się z opisem znaków. Odpowiedział twierdząco. Zaprosiłam go do udziału w zawodach. Wystartował. Pies fantastycznie wykonywał komendy przewodnika. Jednak przewodnik popełniał błędy w interpretowaniu znaków. Zatem nie zapoznał się wystarczająco dobrze z regulaminem. Zajęli jedną z ostatnich lokat.
Jest to sport drużynowy i wiele zależy od przewodnika. Startują psy, które nie poradziłyby sobie w obi, ale też startują psy, które świetnie radzą sobie w obi. Drużyny na podium ciągle się zmieniają i to jest fajne. Pies to nie robot, więc może mieć lepsze i gorsze dni. Tak samo zresztą jak przewodnik. Takie starty uczą dużo pokory. Myślę, że atmosfera na zawodach jest przyjazna. Sama startuję obecnie z Jordan. Czuję na sobie dużą presję. Dzięki temu, że startuję łatwiej jest mi prowadzić zajęcia z moimi kursantami, czy przekazać empatię, ucząc przyszłych sędziów.
Można i to bardzo! Obecnie przy dwójce małych dzieci oraz prowadzonej psiej szkole na cały etat, nie bardzo mam czas na dedykowane treningi dla mojej Jordan. Nawet przed zawodami, w których startuję, czasu brak. Zwłaszcza, że trzeba te zawody przygotować… Jednak czas na spacer z psem musi się znaleźć! Na trening więc wykorzystuję codzienne spacery. Idąc na luźnej smyczy, czasami trzeba psa przywołać, żeby przyszedł do mnie – ćwiczenia 14, 15, 16 czy 17 w Rally-O. Gdy zbliżamy się do przejścia dla pieszych, chcemy mieć psa przy nodze – również ćwiczenia od 14 do 17. Podchodząc do przejścia dla pieszych przy czerwonym świetle, proszę psa o siad przy nodze – ćwiczenie nr 1 stop-siad.
Przechodząc przez przejście, pies idzie przy nodze – przemieszczanie się od stacji do stacji. Idąc w tłumie ludzi na wąskim przejściu (chodniku), ktoś idzie wolniej, ktoś szybciej, kogoś trzeba wyprzedzić, przyspieszając tempo – zmiany tempa w Rally-O: szybkie tempo, wolne tempo. Przykładów jest naprawdę wiele… W 2013 roku podczas DCDC w Sopocie, udało się przygotować pokaz, podczas którego wraz z grupą znajomych zademonstrowaliśmy, jak bardzo Rally-O jest zbliżone do życia codziennego. W pierwszej części moja kursantka Emilia wraz z Vigo pokazała, jak wyglądają zawody Rally-O. W drugiej części wraz z moim czekoladowym labradorem pokazaliśmy Rally-O w życiu. Dla lepszego efektu założyłam buty na koturnach (uśmiech), żeby było to jak najbardziej zbliżone do życia codziennego. Polecam obejrzeć…
Chcieć, to móc! W całej Polsce jest już sporo szkół, które prowadzą zajęcia Rally-O. Na naszej stronie www.rally-o.pl można znaleźć całą listę. Jednak regulamin jest czytelnie napisany i jest spora grupa osób, które są samoukami. Zatem śmiało można wystartować w zawodach, nie uczęszczając na dedykowane zajęcia. Zachęcam jednak do skorzystania chociaż z kilku zajęć u psiego trenera. Osobie z zewnątrz łatwiej jest zauważyć błędy, gdzie nam czasami trudniej. Na pewno na zawodach przyda się wsparcie, a takie na pewno zapewni drużyna i trener prowadzący.
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, do zobaczenia wkrótce na zawodach Rally Obedience!
Zdjęcia: z archiwum Olgi Nylec.
Zobacz także Rally-O – alternatywa dla obedience.