Nosem.pl Sport dla psa Nosework Nosework to wspólne polowanie na zapach!
O noseworku, spacerach, treningach i władzy psiego nosa nad ludzkimi sercami, opowiada dr Sylwia Trambacz-Oleszak, prezes, sędzia i instruktorka Polskiej Ligi Nosework, która niedawno napisała fascynującą książkę wraz z Piotrem Awenckim.
Zupełnym przypadkiem. Chila, mój obecnie 8-letni posokowiec bawarski, jest psem, który wprowadził mnie w świat psich sportów i aktywności. Przez cztery lata trenowałyśmy agility, zaczęłyśmy też przygodę z mantrailingiem, jednakże realizacja obu tych aktywności stała się dla mnie trochę problematyczna, gdy na świecie pojawił się mój synek. I właśnie w tym czasie zapisałam się na jedno z pierwszych seminariów noseworkowych w Polsce, nie wiedząc tak do końca, czym jest nosework.
Już podczas tego seminarium czułam, że to jest to, widziałam jak bardzo tego typu aktywność podoba się mojemu psu i że radzi sobie całkiem nieźle. Okazało się, że za sześć tygodni będą w Mosinie pod Poznaniem egzaminy i bodajże trzecie zawody noseworkowe w Polsce. Trenowałam z Chilą sama w domu, dość intuicyjnie przygotowując ją do wszystkich kategorii, a na zawodach trochę się zdziwiłam słysząc, że próbka zapachowa jest „odkładana” – wtedy nie wiedziałam, że tak się robi (uśmiech). Najwyraźniej nos Chili wiedział i poradził sobie świetnie.
Później nosework wciągnął nas całkowicie. A moja fascynacja psim nosem nie ustaje – im większą zdobywam wiedzę dotyczącą jego anatomii i fizjologii, tym bardziej stwierdzam, że jest to coś totalnie kosmicznego…
Dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się spodobała. Piotr Awencki przekonywał mnie do jej napisania dość długo, a ja nie chciałam się zgodzić głównie z braku czasu. Cóż, pandemia i lockdown akurat nam w tym bardzo pomogły… Ze względu na to, że musieliśmy przenieść się do świata wirtualnego, a byliśmy w trakcie prowadzenia dwóch kursów instruktorskich, kiedy ogłoszono lockdown, dysponowaliśmy niektórymi materiałami – opisami ćwiczeń. Piotr nagrywał filmiki. Przyznam, że inspiracją do wstawienia kodów QR odnoszących się do filmików instruktażowych była książka Magdy Łęczyckiej–Mrzygłód, bardzo mi się to w niej spodobało.
Chcieliśmy, żeby w książce każdy znalazł coś dla siebie – zarówno osoby początkujące lub takie, które dopiero myślą o zaczęciu swojej noseworkowej przygody, jak i zaawansowani zawodnicy. Myślę, że niektóre jej fragmenty, jak choćby rozdział dotyczący fenomenu psiego nosa i teorii zapachu, mogą być pomocne dla osób tropiących, a niektóre po prostu dla przewodników psów – żeby lepiej psy rozumieć, zaspokajać ich potrzeby, chociażby poprzez odpowiedni spacer czy zabawy węchowe. A przystępny język jest w 100% zasługą Olgi Talarskiej. Olga z mojego jednego zdania musiała robić cztery, a z Piotra czterech – jedno, także nie miała łatwego zadania (uśmiech).
Przede wszystkim przyjemność i dobrą zabawę. Psy lubią węszyć, a wspólne sukcesy, ciekawe ringi czy praca w nietypowych miejscach sprawiają, że i pies i przewodnik po prostu dobrze się bawią i spędzają fajnie czas. Poza tym poprawia się wzajemna komunikacja, ponieważ przewodnik musi nauczyć się czytać swojego psa i wysyłać mu spójne komunikaty, co bardzo pozytywnie wpływa na wzajemną relację. Treningi węchowe, dzięki wzrostowi poziomu dopaminy w organizmie i odnoszeniu sukcesów przez psa, podnoszą jego pewność siebie – dlatego jest to świetna aktywność dla psów lękliwych, wycofanych, niepewnych w otoczeniu. Uczą psa skupienia, samodzielności, myślenia, podejmowania decyzji i rozwiązywania różnych problemów np. jak ominąć przeszkodę, by dojść do próbki. Pies, który dużo węszy lepiej odbiera informacje z otoczenia i lepiej komunikuje się z innymi psami.
Zdecydowanie! Chociażby to, że psy potrafią po zapachu rozpoznawać nasze emocje – czyż to nie jest ich władza nad naszymi sercami? Brian Hare i Vanessa Woods uważają, że oprócz ludzi, to właśnie psy odniosły największy sukces ewolucyjny na naszej planecie – rozprzestrzeniając się wszędzie, nawet w naszych łóżkach. I zdecydowanie w naszych sercach…
Pozwolenie psu na spokojne węszenie na spacerze to po prostu pozwolenie psu na bycie psem. Z przerażeniem przeczytałam ostatnio na jednej z grup poświęconych psom post dotyczący kastracji psa – wśród zalet padało „przestał tak węszyć na spacerach”, „na spacerze jest na mnie bardziej skupiony”, „nie ciągnie, bo w trawie jest sik”. Przyznam, że się we mnie zagotowało. To dla kogo jest ten spacer? Dla nas, żeby się pochwalić przed sąsiadami, że nas pies idzie przy nodze w pełnym kontakcie z nami czy dla psa, by mógł swobodnie eksplorować otoczenie, zbierać informacje, rozwijać się społecznie i poznawczo? Węszenie jest naturalną aktywnością psa umożliwiającą mu zdobywanie wiedzy o świecie. Pozwalając psu węszyć, pozwalamy mu realizować jedną z jego ważniejszych potrzeb życiowych.
Podczas węszenia wydzielają się duże ilości dopaminy – głównego neuroprzekaźnika w układzie nagrody w mózgu. Dzięki niej nam się coś chce, czujemy się bardziej pewni siebie, snujemy marzenia, szukamy celu. Oprócz tego węszenie męczy psa psychicznie, po takim „węchowym” spacerze pies będzie bardziej zmęczony, zrelaksowany i spokojniejszy w domu niż po przebiegnięciu maratonu. My nie idziemy na spacer z zawiązanymi oczami, tak samo nasz pies nie powinien iść z nosem odciąganym od zapachów.
Tak, wiem, że to dość kontrowersyjna teza (uśmiech). Nosework wywodzi się ze szkolenia psów w służbach, jednakże sami twórcy wyraźnie podkreślali, że ma to być aktywność dla każdego psa i jego człowieka. To teraz zastanówmy się, jakie psy mamy w służbach, a jakie trenują nosework. Do mnie często przychodzą psy po przejściach (wyłapane z lasu, bite przez człowieka, bojące się własnego cienia), psy reaktywne (chyba najliczniejsza grupa), szczeniaki, psy stare, schorowane czy przedstawiciele takich ras jak chihuahua, maltańczyk, buldog francuski, łajka jakucka – takich psów nie zobaczymy w służbach. Metody pracy z psami profesjonalnie zajmującymi się detekcją a metody pracy z psami trenującymi nosework muszą być odmienne.
To samo dotyczy zawodów – to, co sprawdza się w detekcji, nie zawsze sprawdzi się na zawodach. Zamrażanie/zastyganie jest presyjne dla psa, frustrujące, powoduje napięcie całego ciała, poza tym uniemożliwia całkowicie kontakt z przewodnikiem – a nosework to nasze wspólne polowanie na zapach! Dużo lepszy jest target nosem umożliwiający psu obracanie się w naszym kierunku, nawiązywanie z nami kontaktu wzrokowego i ruszanie np. ogonem.
Za to najbardziej kocham nosework, że jest sportem dla każdego psa i dla każdego przewodnika. Potencjalnie każdy pies może być mistrzem noseworku, bez względu na wiek, rasę czy kondycję. Najczęściej to człowiek jest tym słabszym ogniwem w duecie. Żeby pies osiągał sukcesy na ringu musi mieć odpowiednią motywację. To rolą przewodnika jest znaleźć sposoby na motywowanie swojego psa. Gdy człowiek i pies mają ze sobą dobrą relację, to na ringu jest to od razu widoczne – właśnie ona w dużej mierze przekłada się na sukces w noseworku. Dla przewodnika najważniejszą umiejętnością, którą musi rozwijać, jest umiejętność czytania swojego psa – rozumienia zachowań, które prezentuje na ringu. To jest klucz do sukcesu.
Rzadko kiedy ktoś przychodzi do mnie na pierwszy trening i od wejścia mówi, że ma w planach starty w zawodach. Zdecydowana większość osób w ogóle sobie tego nie wyobraża, co nie zmienia faktu, że zawsze tak prowadzę treningi, by zespół był gotowy do startów. Przecież nigdy nie wiadomo czy przewodnik nie zmieni zdania, a później mógłby być problem w odpracowaniu pewnych elementów. Zawody wyznaczają nam cele. Regulamin jest tak pomyślany, że poszczególne klasy różnią się między sobą stopniem zaawansowania psa, czyli poziomem jego wyszkolenia. To taki plan budowy – dzięki niemu możemy stopniowo układać cegiełki. Pominięcie któregoś etapu może sprawić, że budowla nam się zawali. Zawody to najlepszy trening – bardzo dobrze jeśli nie wszystko pójdzie po naszej myśli – jeżeli potrafimy wyciągać trafne wnioski, będziemy wiedzieć nad czym musimy jeszcze popracować.
Na zawodach sprawdzamy siebie w nowych i trudnych warunkach. Jesteśmy oceniani, jesteśmy pod presją czasu, a nasz pies jest w nowym miejscu, w którym jest mnóstwo rozproszeń. Nie jesteśmy w stanie stworzyć takich warunków na treningu. Osobiście bardzo lubię obserwować jak psy zmieniają się z zawodów na zawody – oswajają się z taką sytuacją, uczą się czekać na swoją kolej, uczą się pracować w miejscu, gdzie jest dużo psów, jednym słowem ogarniają się przez sam fakt jeżdżenia na zawody.
Oprócz tego udział w zawodach jest fajny – można w ciekawy i aktywny sposób spędzić czas ze swoim psem, można spotkać się z pozytywnie zakręconymi na punkcie psów ludźmi, można poznawać ciekawe miejsca. A poza tym, zawsze jest szansa na sukces, jakikolwiek by on nie był. Oczywiście, że miło jest wrócić z pucharem i medalami, ale miło jest również, jeśli mamy agresywnego psa, gdy widzimy, że w miarę spokojnie mijał inne psy, idąc na ring. Miło, gdy nasz reaktywny pies skupił się i udało mu się znaleźć próbkę przez końcem czasu… To są ogromne sukcesy!
Twój pies pokocha nosework. Po prostu!
Dziękuję bardzo za rozmowę!
Foto: Ewa Kuca