Łajka jakucka – bliższe spotkanie

Łajka jakucka – bliższe spotkanie

O łajkach jakuckich, i nie tylko, rozmawiamy z Moniką Rikitatt, trenerem psów, instruktorem obedience, absolwentką studiów podyplomowych Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu na kierunku Pielęgniarstwo i Chów Zwierząt Towarzyszących, właścicielem szkoły dla psów „Łajka” oraz hodowli „Z Grajdołka Demonów Słowiańskich”, a ponadto członkiem STORAT-u i zawodnikiem sportów kynologicznych. Monika Rikitatt jest przewodnikiem łajek jakuckich, z którymi startuje w zawodach zaprzęgowych i ratowniczych oraz wielką propagatorką i miłośniczką tej rasy.

Jak zaczęła się życiowa przygoda z psami…?

Psy były od zawsze… Wychowywałam się z psami przyjaciół moich rodziców. Były to: kaukaz, rottweiler i trzy owczarki niemieckie. Często opiekowałam się tymi psami pod nieobecność ich opiekunów, bo poza nimi tolerowały tylko mnie. W domu też prawie zawsze były psy, głównie przygarnięte z ulicy kundelki, którymi zajmowałam się głównie ja – najpierw pod nadzorem rodziców, później już samodzielnie. A z racji tego, że uwielbiałam dużo czytać, starałam się we własnym zakresie szukać literatury związanej z psami i później przekładać to, co jest w książkach, na życie i współpracę z nimi. Na studiach, z racji zbyt dużej ilości obowiązków, nie mogłam sobie na psa pozwolić, ale kiedy to tylko się zmieniło, w domu zagościła Mara, dwuletni mieszaniec malamuta adoptowany z wrocławskiego schroniska. Mara stała się spełnieniem marzeń o psie zaprzęgowym i początkiem wspaniałej przygody z psami pierwotnymi, która trwa cały czas.

Do hodowli została wybrana łajka jakucka… Dlaczego ta rasa?

Psy ras północnych oraz sporty zaprzęgowe podobały mi się od zawsze, ale szukając swojego pierwszego psa, którego mam wychować od szczeniaka, mając już wówczas trzy psy adoptowane jako dorosłe, chciałam rasę bardziej uniwersalną, z którą poza zaprzęgami będę mogła pobawić się w posłuszeństwo sportowe. Bardzo podobało mi się obedience i chciałam spróbować tego sportu. Z moim adoptowanym wilczakiem zaczęłam pracę węchową – tropienie. Rozważałam kilka ras z grupy I, czyli owczarki, które teoretycznie miały o wiele większe predyspozycje do tego, do czego ja zapragnęłam mieć psa. Miałam na uwadze też psy pasterskie z grupy V, ale niestety w Polsce było ich bardzo mało (i do tej pory są mało popularne, zwłaszcza w pracy i sporcie). Nie chciałam typowej łajki, bo nie chciałam typowo rasy myśliwskiej (bardzo mocne popędy ukierunkowane na zwierzynę).

Szukając dalej, trafiłam na łajkę jakucką. Materiałów nie było zbyt wiele, ale wydawały się one zachęcające. Okazało się, że w Polsce jest już kilka psów tej rasy. Pojechałam, poznałam psy i ostatecznie zamieszkał ze mną szczeniak łajki jakuckiej. Był to początek przygody z tą rasą.

W miarę upływu czasu i godzin spędzonych na pracy z psami tej rasy, a do chwili obecnej przez mój dom przewinęło się kilkanaście łajek jakuckich, które ze mną trenowały, poznawałam coraz lepiej zarówno ich charakter jak i poszczególne linie i typy psów. Niestety, eksterier tej rasy to ich przekleństwo – różnorodne i ciekawe umaszczenia, niebieskie oczy, puchate i miękkie futerko… I coraz bardziej zatraca się w rasie cechy użytkowe. Coraz częściej hoduje się psy typowo wystawowe, psy na kanapę. Ja zawsze lubiłam psy użytkowe i takie chciałabym też sobie wyhodować, stąd w ogóle wziął się pomysł założenia hodowli, której pierwotnie absolutnie nie planowałam.

Łajki… Łajka jakucka, zachodniosyberyjska, rosyjsko-europejska, wschodniosyberyjska… co łajki łączy, a co znacząco różni?

Łajki to w większości psy myśliwskie, których praca polega na wytropieniu zwierzyny, zagonieniu jej i pilnowaniu oraz oszczekiwaniu aż do momentu pojawienia się człowieka. Stąd też wzięła się ich nazwa: „łajać” znaczy szczekać. Są to więc psy użytkowe, mocno selekcjonowane na pracę węchową, samodzielne i twarde, aczkolwiek współpracujące z człowiekiem, pracujące w trudnych warunkach, a także głośne.

W zależności od rejonu i zwierzyny, na którą były wykorzystywane, różnią się wielkością oraz charakterem. Charakterystyczny dla wszystkich łajek jest też wysoko osadzony i mocno zakręcony ogon oraz szpiczasty kształt głowy. Część z nich została uznana jako rasy, przez organizację FCI, część w dalszym ciągu znana jest jedynie jako specyficzna grupa psów w danym rejonie występowania (Rosja i Skandynawia). Wyjątkami od psów stricte myśliwskich są łajka nenecka, czyli łajka pasterska, wykorzystywana do dziś przez ludność Nenetów jako pomoc przy pasieniu reniferów – to właśnie tą rasę wykorzystano w projekcie tworzenia Psów Sulimova oraz łajka jakucka, która wykorzystywana była głównie jako pies zaprzęgowy, ale także myśliwski oraz stróżujący (niektóre inne rasy łajek również pobocznie wykorzystywane były do stróżowania).

Monika Rikitatt

O ile proces uznania łajki neneckiej dalej trwa, o tyle łajka jakucka została uznana wstępnie w 2019 roku i jako jedyna łajka trafiła do sekcji 1 grupy V, czyli do północnych psów zaprzęgowych (pozostałe uznane łajki umieszczone są w sekcji 2 tejże grupy: północne psy myśliwskie). Łajka ta, zgodnie ze wzorcem, powinna podlegać próbom pracy i powinno to być kryterium niezbędne do hodowli. Niestety, w Polsce do dziś nie ma takiej możliwości i łajki jakuckie nie mogą brać udziału ani w próbach i konkursach myśliwskich ani podlegać certyfikacji psa zaprzęgowego, a co za tym idzie, nie mogą być też wystawiane w klasie użytkowej. Łajka jakucka jest zatem głównie psem zaprzęgowym, aczkolwiek do dziś wykorzystuje się je w Rosji i Skandynawii również do pracy w łowisku.

Mówi się, że szkolenie łajek nie należy do najłatwiejszych… Jak jest w istocie?

W pracy szkoleniowca miałam okazje pracować z kilkoma łajkami myśliwskimi i ich przewodnikami. Wspominam je bardzo dobrze, ale skupię się tu głównie na łajkach jakuckich, bo rasa, którą znam i to z tą rasą głównie żyję i pracuję. Na opinię o szkoleniu łajek (i innych ras pierwotnych) ma wpływ kilka istotnych elementów:

– są to psy pierwotne, które miały pracować w trudnych warunkach, miały podejmować samodzielne decyzje, bo inaczej najprawdopodobniej zginęłyby tragicznie, wykonując swoją pracę, ale z drugiej strony miały z człowiekiem współpracować – czy to na polowaniu, czy w zaganianiu, czy w zaprzęgu. W przeciwnym razie nie wróciłyby już z polowania albo uciekły z saniami. Z racji tego, że jest to rasa użytkowa, to psy trzymane były w konkretnym celu. Rozmnażane były te osobniki, które pracę wykonywały najlepiej, a które były łatwe w życiu i prowadzeniu.

Aktualnie użytkowość schodzi na dalszy plan, na rzecz koloru lub długości futra. Mało który hodowca trenuje z psami, a więc mało który ma w ogóle możliwość przetestowania psów pod kątem użytkowości i predyspozycji do pracy. Kiedyś te psy żyły w stadzie, dziś często hodowle mają jedną lub maksymalnie dwie suczki. Cechy mające wpływ na szkolenie, łatwość współpracy z człowiekiem i motywacja do pracy zanikają w niektórych liniach i tym sposobem mamy psy, które zupełnie nie są zainteresowane człowiekiem, jedzeniem, zabawką… Bardzo ciężko się z nimi wypracowuje podstawy. Poza łajkami jakuckimi, widać to też bardzo dobrze np. w rasie siberian husky, gdzie różnice między linią show (wystawową) a work (użytkową) są kolosalne nie tylko w eksterierze, ale głównie w charakterze psów (naturalny aport u psa tej rasy w linii work nie jest wcale jakąś abstrakcją). Podobnie sytuacja ma się z rasą border collie.

W przypadkach łajek jakuckich ten podział nie jest jeszcze tak widoczny i jasny (rasa jest dopiero wstępnie uznana od prawie dwóch lat), ale podział jest nieunikniony, jeśli będziemy chcieli myśleć o tej rasie dalej, jako o rasie użytkowej.

W Polsce sport i praca z psami pierwotnymi nie jest zbyt popularna. U nas w kraju większość trenerów i szkoleniowców też nie ma z nimi doświadczenia. Większość pracowała głównie z owczarkami, czasami z molosami lub terierami. Psy pierwotne kojarzone są jedynie z zaprzęgami, a o pierwotnych psach pasterskich w Polsce, mało kto w ogóle słyszał. Teraz staje się to trochę bardziej popularne, mamy elkhundy szare, szpice islandzkie, lapinporokoiry, szpice wilcze, eurasiery, ale dalej są to pojedyncze hodowle i pojedynczy trenerzy lub zawodnicy.

A z czym się to wiąże?

Z metodami szkoleniowymi. Metody szkolenia powinne być dostosowane do psa, zarówno do rasy jak i do konkretnego osobnika. Jeśli ktoś całe życie pracuje z owczarkami niemieckimi, to w zderzeniu z wilczakiem czechosłowackim okaże się, że efekt metod pracy często jest odwrotny do zamierzonego. Podobnie sprawa ma się z psem pierwotnym. Jeśli trener ma duży warsztat, dobiera metodę pod psa i do tego ma psa z predyspozycjami, które nie zostały zatracone gdzieś na etapie „selekcji hodowlanej”, to praca niekoniecznie musi być taką orką na ugorze. Łajki, jak i inne psy pierwotne, są samodzielne i w pewnym stopniu niezależne. Pracowały często w znacznej odległości od człowieka, oczekiwano od nich samodzielnego podejmowania sensownych decyzji (są to często psy bardzo inteligentne) a nie bezwzględnego posłuszeństwa.

Pracowały dla nagrody, dla pracy, a nie w celu zadowolenia człowieka (podobnie zresztą jak wiele innych ras użytkowych). Musiały umieć przetrwać w ciężkich i trudnych warunkach. Stąd też wymagają zbudowania mocnej więzi z przewodnikiem, traktowania go jako kompetentnego partnera, któremu warto ufać i z którym warto współpracować, przekierowania odpowiednio popędów, urozmaiconych i krótkich sesji treningowych i sensownych zadań, które mają jasny i zrozumiały dla nich cel. Niektóre sporty są bardzo schematyczne i przewidywalne, wymagają od psa konkretnych cech, których łajka nigdy nie będzie miała, ze względu na to, że były to cechy zbędne lub niepożądane w tej rasie.

Bardzo ważne jest wybranie takiego psa i takiej rasy, która się nam podoba. Nie tylko w kwestii  eksterieru, ale także charakteru. Z psem żyjemy na co dzień, nie tylko podczas treningu. Ludzie mają różne charaktery, psy także. Ważne, żeby dobrze dobrać się w tym ze swoim psem. Dla jednych praca z owczarkami niemieckimi będzie katorgą pomimo, że będzie to praca łatwa, z szybko widocznymi efektami. Dla innych koszmarem będzie wilczak czechosłowacki lub łajka.

Moim zdaniem to właśnie te elementy, które wymieniłam, składają się w różnym stopniu na to, że łajki (jaki i inne psy pierwotne) uważane są często za bardzo trudne psy w szkoleniu.

W czym jakuty czują się najbardziej szczęśliwe?

Jakuty potrzebują być blisko człowieka i poza ekstremalnymi przypadkami, chcą z człowiekiem coś robić. W zasadzie amatorsko mogą robić wszystko, co będzie w odpowiednio ciekawy sposób im przedstawione i co będzie miało dla nich jakiś sens. Pierwotnie to długodystansowe psy zaprzęgowe i w tym czują się świetnie (prędkością porównywalne są z psami grenlandzkimi), ale z racji warunków, w Polsce popularne są raczej dystanse sprinterskie. Nie jest to rasa sprinterska: nie są szybkie, ale też chętnie pobiegną. Sporo łajek jakuckich pracuje węchowo, czy to w noseworku, czy mantrailingu, czy górnym wiatrem. Węchowo pracują dobrze, średnio moim zdaniem nadadzą się do tropienia sportowego (jest to dla nich raczej mało atrakcyjne), ale tropienie użytkowe jest bardzo dobrą formą zajęcia (nie zajmuje się tropieniem po farbie, ale także jest to alternatywa, o ile nie chcemy całkowicie przekierować psa ze zwierzyny np. na człowieka). Znam psy tej rasy, które przyuczają się też do tropienia zaginionych psów.

Łajki jakuckie

Długie wędrówki i wszelka aktywność fizyczna to coś, co te psy uwielbiają! Trzeba jedynie pamiętać, żeby ich nie przegrzewać… Są jakuty startujące w zawodach agility (zdarzają się już nawet w Polsce), ale też nie są to psy szybkie. Kilka łajek w Polsce pracuje w dogoterapii i kynoterapii, przy odpowiedniej selekcji szczenięcia, to jest to rasa, która sprawdza się dobrze w tej pracy. Posłuszeństwo sportowe, a także praca ratownicza (IRO) to też coś, co z łajką da się robić i co łajka polubi. Oczywiście ważne jest odpowiednie wybranie psa i prowadzenie go. Niekoniecznie jest to pies na Mistrzostwa Świata, ale postartować się z nim da.

Znam kilka psów, które trenują dog dancing! Jakuty niezbyt nadają się do sportów obronnych, w tym kierunku nigdy selekcji nie było aczkolwiek zawsze można pobawić się z pozorantem i popracować nad rozwijaniem łupu. Trzeba pamiętać, że jakuty mogą być terytorialne i mogą stróżować na swoim terenie, ale zupełnie nie nadają się do tego, aby było to ich główne zajęcie. Jakuty też pasą, niestety w Polsce jest to bardzo mało popularne. Osobiście marzy mi się, że ktoś je kiedyś zauważy i zacznie wykorzystywać w detekcji, np. na lotniskach. Jakut sprawdzi się też świetnie jako towarzysz aktywnej rodziny, który niekoniecznie będzie chciał bawić się cały dzień, ale który będzie zawsze obok człowieka, jeśli tylko człowiek pokaże mu, że warto!

A kto może pokazać łajce jakuckiej, że… warto? Dla kogo jest to rasa? Kto może sprawdzić się najlepiej w roli przewodnika łajki, a kto nie za bardzo?

Psy zaprzęgowe, a w tym łajki jakuckie są na swój sposób specyficzne. Nie można od nich oczekiwać bezwzględnego posłuszeństwa, ale można z nimi budować relacje na zasadzie zaufania i partnerstwa. Jeśli zbuduje się z nimi odpowiednią więź i będzie się dla nich przewodnikiem (nie tylko właścicielem), to będą świetnym kompanem do życia, bezproblemowym towarzyszem w chorobie i niezmordowanym kompanem wycieczek. W przeciwnym razie znajdą swój własny sposób na życie, unicestwią ptactwo sąsiada, przekopią ogród, zaczną zaprowadzać porządek na osiedlu i zamienią nasze życie w koszmar, aż w którymś momencie będziemy cieszyć się, że z kolejnej eskapady z ogródka pies już nie wrócił…

Niezwykle ważne jest wybranie odpowiedniego skojarzenia. Trzeba uważać na psy lękliwe (niestety, agresja lękowa się w tej rasie zdarza, mimo że psy agresywne, lękowe powinne być eliminowane z hodowli). Ważne jest też wybranie szczeniaka dobrze zsocjalizowanego i po przebadanych rodzicach (w Polsce standardem są badania słuchu – BAER (badani są i rodzice i szczenięta przed opuszczeniem hodowli) oraz stawów – HD, ED, coraz częściej bada się też oczy). Trzeba mieć świadomość, że to rasa zaprzęgowa, ale niekoniecznie potrzebująca codziennych treningów po 20 km, a tym bardziej 2 ha ogrodu. Trzeba mieć świadomość, że niezwykle ważne jest budowanie odpowiedniej relacji już od pierwszego dnia w nowym domu, w przeciwnym razie będziemy mogli zapomnieć o jakimkolwiek spuszczeniu kiedykolwiek psa ze smyczy. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to i rasa myśliwska i nawet psy, które od pokoleń nie pracują w łowisku, mogą mieć dość duży instynkt łowiecki. Osobiście polecam każdemu, kto zastanawia się nad tą rasą, poznanie przynajmniej kilku psów z różnych hodowli i linii. I na koniec bardzo ważna rzecz, o której na początku mało kto wie: ciężko skończyć tylko z jedną łajką (uśmiech).

Dziękujemy za rozmowę!

Zdjęcia: Anna Kawala Konik, Agnieszka Sztuba

Jeśli podobał Ci się artykuł, postaw kawę nam i naszym psom.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Udostępnij na:

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maria
Maria
1 rok temu

No w końcu przeczytałam w sieci bardzo treściowo bogaty a jednocześnie wyważony w opiniach artykuł na temat łajek! Ze swoim urwipołciem (właściwie „urwipołcicą”, jeśli użyć feminatywu) – łajką zachodniosyberyjską – pracuję już półtora roku. Nie jestem behawiorystką, nie poluję; więcej! – jestem starszą panią, która w życiu nie miała rasowego psa a tylko i aż same mieszańce. A tu łajka!. Można powiedzieć, wzięła się znikąd, czyli z daleka, a konkretnie z czwartego domu, który się po dwóch tygodniach poddał próbując poradzić sobie z wówczas podlotkiem znalezionym w stanie skrajnego wygłodzenia na polach, z których to trzy kolejne domy dobrych ludzi… Czytaj więcej »

Sprawdź także
Pies podczas burzy, jak uspokoić swojego pupila
27/05/2024
Redakcja Nosem.pl
newsletter
Proszę czekać