Nosem.pl Zdrowie i dieta psa Giardioza, jako często pomijany temat w profilaktyce przeciwpasożytniczej
Na przykładzie niedawno panującej pandemii wszyscy przekonaliśmy się, jak ciężko walczy się z czymś czego nie widać, a na dodatek potrafi przebiegać bezobjawowo, wędrując bezczelnie po świecie. Poniższy artykuł ma na celu przybliżyć Ci temat bardzo sprytnej i ciężkiej do zwalczenia w świecie zwierząt choroby o egzotycznej nazwie – giardoza.
Może obiło Ci się już o uszy, a może twój lekarz rodzinny zasugerował Ci kiedyś badanie pod kątem podobnie brzmiącej choroby?
Na pozór wydaję się, że choroby pasożytnicze to tylko walka z robalami w jelitach, ale w świecie walki z pierwotniaki, których gołym okiem nie widać, wszyscy marzą o tym, żeby to było takie proste. Na przykładzie Babeszjozy i Toksoplazmozy można już przekonać się jak sprytnie potrafią przenosić się i ukrywać choroby pierwotniacze, Giardoza jest wśród nich mistrzem kamuflażu. Poza tym zajmuje jedno z pierwszych miejsc w rankingu chorób najbardziej irytujących lekarzy weterynarii – nie dość, że jej diagnostyka nie jest taka prosta jak innych pasożytów, to nawet samo leczenie często bywa nieskuteczne i potrafi wyczerpać cierpliwość niejednego właściciela.
Może właśnie dlatego Giardia mimo, że jest bardzo powszechnie występującym w przyrodzie pasożytem bywa czasem pomijana podczas tematu przeciwpasożytniczej profilaktyki nowo przybyłego kociaka czy psiaka. A warto wspomnieć, że ESCAP* uznał „u zwierząt poniżej 1 roku życia Giardie intestinalis za najczęściej występujący pasożyt wewnętrzny”.
Właścicielu, jeśli już czytasz ten artykuł, nikt nie ma wątpliwości, że dbasz o swoje zwierzę, pielęgnujesz je i na bieżąco wraz ze swoim lekarzem weterynarii kontrolujesz jego profilaktykę przeciwpasożytniczą, czy to w postaci regularnych badań kału czy podawania co parę miesięcy leków przeciwpasożytniczych. Warto jednak, żebyś wiedział, że standardowe dawki, a w sumie to głównie czas podawania rutynowo używanych leków przeciwpasożytniczych może takiego pierwotniaka jak Giardia co najwyżej zaniepokoić, ale nie zwalczyć.
W sumie to wszyscy w twoim domu pies, kot, siostra, syn no i oczywiście ty. (Tak w sumie, jeśli masz również chomika czy papugę warto wiedzieć, że one też chorują na swoją specyficzną giardiozę). Kto od kogo może się zarazić zależy od tego, jaki genotyp pierwotniaka zaatakował ciebie lub twoje zwierzę. U psów stwierdzany jest genotyp A, B, C, D; zaś u kotów A i F. U zakażonych ludzi stwierdzono za to dotychczas jedynie genotyp A i B- więc łatwo sam możesz zobaczyć, że z tej trójki zarazić się może w sumie każdy od każdego- ty od psa, twój kot od ciebie, pies od kota i tak dalej. Badania dowodzą, że częściej dochodzi do zarażenia człowieka od innych ludzi, niż od zwierząt, ale jeśli twój pupil ma zdiagnozowaną Giardiozę, a u siebie lub innych domowników zauważasz niepokojące objawy pokarmowe warto zgłosić się z tym do swojego lekarza pierwszego kontaktu.
Zarażenie jest tu akurat podobne jak w przypadku innych pasożytów – zakaźne cysty pierwotniaka muszą zostać zjedzone, żeby zainfekować jelita swojego nowego żywiciela, dzięki czemu mogą znowu się namnożyć i dalej rozprzestrzeniać na nowych pechowców.
Cysty wydostają się do środowiska tylko z kałem, ale to nie znaczy, że tylko psy amatorzy kup są narażeni -chociaż takich warto dokładniej przeglądnąć pod kątem tej choroby. Pierwotniak Giardia uwielbia wilgoć i cień, w wodzie, która została zanieczyszczona zakaźnym kałem potrafi przeżyć wiele miesięcy. Tak na dobrą sprawę według dostępnych publikacji giardiozą zarazić się można nawet pijąc wodę z kranu. Zjedzenie skażonego pokarmu lub zarażenie od skażonego kałem psa czy kota też jest oczywiście możliwe. W sumie twój pupil nie ma większych oporów przed polizaniem się w miejscach powiedzmy z ‘”innej strony”, a potem polizaniem siebie po całej sierści czy nawet ciebie po ręce.
Klasycznymi objawami u twojego psa czy kota jest po prostu biegunka – papkowata, czasem ze śluzem, czasem gąbczasta, a czasem pojawiająca się raz na kilka dni; u bardzo młodych zwierząt może wyglądać bardziej dramatycznie, jak cuchnąca kałuża z domieszką krwi. Ten typowy objaw związany jest z najczęstszym miejscem bytowania i namnażania pasożyta, czyli jelitem cienkim. Pierwotniak wnika między kosmki jelitowe powodując w przewodzie pokarmowym nie małe zamieszanie.
W pełni objawowej formie choroby pasożyt uszkadza błonę śluzową jelit, wydziela toksyny, które dodatkowo podrażniają przewód pokarmowy i zmniejsza zdolność wydzielania enzymów trawiących pokarm w świetle jelit- co w efekcie powoduje, że rozwodniony, niewchłonięty przez jelita pokarm fermentuje i ląduje w przyspieszonym tępię na zewnątrz w postaci śmierdzącej rzadkiej kupy. Czasem nasz pupil może dodatkowo borykać się z wymiotami, gorączką czy brakiem apetytu. Gorzej w sumie dla psa czy kota kiedy na pozór sam się taką biegunką za bardzo nie przejmuje, czyli bawi się, normalnie je, a jedynie sama kupa odbiega od normy- w takiej sytuacji niesprawne do końca jelita mogą nie poradzić sobie ze zwalczeniem infekcji, a zwierzak stopniowo może tracić na wadzę z niedoborów pokarmowych.
W przypadku przebiegu bezobjawowego możesz w sumie nie wiedzieć ani kiedy twój pupil się zaraził, ani od kogo ani jak, a mimo to sam może zarażać innych.
Z jednej strony jest w stanie dobrze napsuć w trawieniu przez uszkodzenie śluzówki jelit, z drugiej strony tak moduluje odpowiedź immunologiczną jelit, że organizm mimo choroby nie jest w stanie odpowiedzieć, jak na typową reakcję zapalną. A wszystko przez to, że te małe jakby nie było bezmózgie stworzonka potrafią miejscowo w jelicie hamować wytwarzanie niezbędnych do walki z zakażeniem cytokin prozapalnych jak na przykład Interleukiny szóstej, ósmej czy dwunastej. Oprócz tego pierwotniak otacza się tak zwanymi zmiennymi powierzchniowo białkami VSP, po kontakcie z którymi organizm żywiciela produkuje specyficzne przeciwciała mające zwalczać intruza, lecz po kontakcie z przeciwciałami Giardia zaczyna wytwarzać nowe białka VSP, których organizm nie jest w stanie rozpoznać wprowadzając znowu układ immunologiczny na manowce. Nie bez powodu mały pierwotniak żyje już setki lat na świecie- zdolność przetrwania ma w końcu dobrze dopracowaną.
Stwierdzenie obecności samej giardi w organizmie nie jest tak proste, jak to bywa w przypadku zwykłych tasiemcy czy owsików. Rutynowo w badaniu kału na obecność pasożytów zbiera się kał z 3 kolejnych dni i ogląda pod mikroskopem – Giardia ma zdolność siana cyst cyklicznie, czyli na przykład co 5 dni w różnych ilościach, dlatego kał zbadany z 3 dni pod rząd może okazać się czysty. Lepiej byłoby zebrać 3 próbki kału ale na przestrzeni 5 dni.
Testy te są dość wygodne, ale nie są do końca wiarygodne, uznaje się nawet czasem ich czułość w wykrywaniu pierwotniaka za mniejszą niż w przypadku zależnego od oka badania mikroskopowego kału. Do tego szybki test antygenowy może wychodzić fałszywie dodatni dłuższy czas po skutecznym wyleczeniu oraz przy krzyżowej reakcji z kokcydiamii z kału, które test może uznać za giardie. Najbardziej wiarygodne uznaje się testy metodą immunofluorescencji bezpośredniej, ale w medycynie weterynaryjnej są one zbyt drogie aby stosować je rutynowo.
Leczenie niby wydaje się nieskomplikowane – od lat opracowane są schematy podawania wybranych leków przez określony czas, czasem są to nawet substancje powszechnie stosowane do rutynowej profilaktyki przeciwpasożytniczej. Haczyk jest w tym, że sprytna Giardoza wykształca lekoooporność i niektóre leki nie raz mogą się okazać bezskuteczne. Dodatkowo często zupełne wyleczenie nie może się obyć bez odpowiedniej higieny środowiska i samego zwierzaka.
Bywa, że zwierzak po wyleczeniu lekami potrafi wiele razy znowu zarazić się ze swojej kupy czy otoczenia, więc nie śmiej się z psa, który w trakcie terapii przeciwpierowtniaczej ma okolice zadka wystrzyżoną jak pawian- niektórym właścicielom tak jest łatwiej zachować czystość i higienę tej okolicy. Dodatkowo warto podczas leczenia stosować codziennie probiotyk, który odbudowuje zaburzoną florę jelitową zwierzaka i jednocześnie zmienia warunki w świetle jelit na mniej korzystne dla pierwotniaczych intruzów.
O zapobieganiu nie mogę niestety powiedzieć Ci za dużo, gdyż nawet środków skutecznie zwalczających giardiozę w otoczeniu jest w tej chwili o wiele mniej, w porównaniu do spotykanych na przykład co drogerię środków mających zwalczać COVID. Wiadomo za to, że pierwotniak mimo jego upodobania do wody źle znosi długotrwałe mrożenie, i solidna zima potrafi znacznie zmniejszyć jego występowanie w środowisku. Jeśli walczysz z tym pasożytem oprócz dokładnego mycia wszystkich powierzchni , z którymi ma kontakt twój zwierzak pamiętaj koniecznie o ich wysuszeniu.
Po pierwsze alergia pokarmowa, która stała się ostatnio tak modną jednostką chorobową, że w całym zamieszaniu diet, leków i wyrzeczeń, mało kto się zastanawia, skąd mogła się u Twojego psiaka czy kociaka wziąć. Wiadomo, że Giardoza przyczynia się do proteolizy czyli rozpadu połączeń pomiędzy komórkami błony śluzowej jelit, co powoduje zwiększoną przepuszczalność bariery jelitowej, a przy tym ułatwione przechodzenie przez nią z światła jelita do krwi makrocząsteczek, takich jak białka, które normalnie powinny zostać stawione w jelicie.
Organizm białka we krwi traktuje jak intruzów, które rzeczywiście nie powinny się tam znaleźć i wykształca cały mechanizm immunologicznej obrony przy ponownym kontakcie z określonym białkiem. W taki sposób na przykład białko kurczaka, który przez całe życie był przez zwierzę trawiony bez problemu, po przechorowaniu giardiozy może być czynnikiem uczulającym. Warto o tym pamiętać, kiedy biegunka po wielokrotnym przeleczeniu nie przechodzi.
Podobnie sytuacja może wyglądać w kwestii nadwrażliwości pokarmowej, kiedy enzymy na powierzchni kosmków jelitowych trawiące na przykład laktozę, zostają uszkodzone przez Giardie, i nasz pupil nagle po zjedzeniu czegoś, co normalnie mu nie szkodziło jak nabiał, zaczyna dostawać biegunki.
Tak jak choroby związane z jelitami mogą być czymś logicznym przy pasożycie jelitowym, tak powikłanie w postaci reaktywnego zapalenie stawów może Cię zapewne dziwić. Taka choroba z definicji jest niezakaźnym zapaleniem wielostawowym, którego przyczyna leży poza układem ruchu. Mechanizm powstawania tego zapalenie jest dość podobny do powstawania alergii – przez wzrost przepuszczalności bariery jelitowej spowodowanej inwazją pasożyta dochodzi do powstania i odkładania się w stawach kompleksów immunologicznych, które stwarzają przewlekły stan zapalny, a w efekcie tego twój zwierzak kuleje.
Giardoza jak wiele innych chorób pasożytniczych, jest kolejnym przykładem na to, że profilaktyczne badania twojego psiaka to inwestycja w zdrowie nie tylko jego, ale i twoje.